Czas porzucić biedermeier
-
Dreamlandczycy,
nie sposób nie zacząć kolejnego przemówienia królewskiego bez okazjonalnego żartu. Tym razem życie samo napisało świetny scenariusz i pozwolimy sobie zauważyć z pewną ulgą, iż o ile Korona również pozostawała przez dłuższy czas nieaktywna tonąc w odmętach realiozy, o tyle w przeciwieństwie do swojego sarmackiego odpowiednika, Dreamlandczycy nie domagali się mojej głowy. Takiego szczęścia nie miał niestety JKW Piotr II Grzegorz.
Niechęć Dreamlandczyków do zbytniej aktywności, życia szybko, czy w otoczeniu narracji, to nasz znak rozpoznawczy. Jak łaskaw był kiedyś zauważyć nasz marszałek, Dreamland w epoce arturiańskiej można było odwiedzać raz na tydzień i nadal być ze wszystkim na bieżąco. Nie zamierzamy jednak prawić sobie duserów i wskazywać na jednego z naszych poprzedników na tronie by poprawić własne samopoczucie. Stąd też ten dość nieoczekiwany tytuł naszego wystąpienia.
Biedermeier to jeden z tych okresów w historii, który nie wzbudza większych emocji. To czas radosnego bogacenia się, spokoju i wytchnienia po wojnach napoleońskich. Jak powiedział jeden z europejskich polityków Słońce świeci codziennie, ale nie ma intelektualnej debaty. W tym miejscu pozwolimy sobie zauważyć, że biedermeier skończyć się musiał wybuchem, która zburzyła ten spokojny i mieszczański świat przytulnych wnętrz wypełnionych wygodnymi meblami. Poleciliśmy przeto pozbyć się z naszego gabinetu mahoniowej sekretery.
Kwiecień kończymy mając nowy rząd. W tym miejscu podziękować należy wicehrabiemu Szmejchelowi, który przeprowadził Królestwo przez pełną kadencję, co jest sztuką, która udała się pod rządami kwietniowej konstytucji jemu jako pierwszemu. Korona udzieliła już audiencji jego następcy, tj. JKW Alfredowi, który przedstawił program działania rządu. W tym miejscu podkreślić należy, iż podobnie jak jego poprzednik, cieszy się on pełnym zaufaniem Korony.