Placówka tymczasowa Suwerennego Walecznego Zakonu Kobiecego Joannitek
-
Na teren Placu Centralnego zaczęły wjeżdżać opancerzone pojazdy oznakowane symboliką Loży Rycerskiej oraz Zakonu Joannitek. Po strategicznym rozstawieniu wozów, wysiadły z niego kobiety w stronach Zakonu. W sposób najwyraźniej zorganizowany i wyćwiczony, zaczęły rozbijać namioty wojskowe, a większą część placu otaczać płotem kolczastym, wyposażonym w kamery termowizyjne i systemy ostrzegawcze. Przed prowizoryczną bramą ustawiono wartę. Z wielkiego głośnika natomiast dochodził następujący komunikat:
-- Mieszkańcy Republiki. Nie obawiajcie się. Na terenie Placu Centralnego powstaje tymczasowa, pokojowa placówka dyplomatyczno-wojskowa Suwerennego Walecznego Zakonu Kobiecego Joannitek w celu stabilizacji sytuacji w regionie. Powracajcie do swoich zajęć i nie gromadźcie się w pobliżu placówki.
-
Pewien szczur imieniem Gryzek właśnie wyłaniał się ze swojej sprytnej kryjówki uwitej w dziurze na słupie jednej z latarni wokół Placu Centralnego. Był głodny, a niemal cały poprzedni dzień spędził na dojadaniu ostatnich zapasów skrytych za metalowymi osłonami. Dzisiaj jednak musiał wyjść. Poczekał więc, aż się ściemni, i dopiero wtedy, skryty w ciemnościach, postanowił wybrać się na polowanie. Wychylił głowę i już spostrzegł, że wiele się zmieniło. Schodząc po słupie zauważył, że coś do niego przyczepiono.
Obgryzł rąbek, żeby sprawdzić, czy nadaje się do jedzenia. Szybko stwierdził, że smak różowej farby jest raczej jednym z ostatnich, jakich by sobie tego dnia życzył. Pędem zbiegł po słupie i ruszył w stronę środka placu, gdzie zwykł przegrzebywać śmietniki. Niestety ktoś śmiał ogrodzić teren.
„Co to dla mnie, Baridajskiego szczura...” – prychnął do siebie w myślach i bez pardonu ruszył w stronę ogrodzenia, na które zamierzał z wprawą i gracją wbiec.
BZZZZZYT. – rozległ się dźwięk laserów, gdy zbliżył się na mniej niż 3 metry.
Jednak smak różowej farby miał być ostatnim, jakiego zasmakował...
-
Dziaj do placówki tymczasowej podjechał transport pojazdów. Transport był delikatnie spóźniony. Wszystko z powodu korków na granicy teutońsko-baridajskiej. Niestety niezadowoleni z płac pracownicy postanowili przeprowadzić strajk włoski. Trzeba przypomnieć, że do tej pory dysponujemy tylko jednym takim przejściem, co może prowadzić do problemów z dostawami.
W pudełkach które przyjechały do dzielnych zakonnic stacjonujących w baridasie znajdowały się środki pierwszej potrzeby:Na trzonie tego pejcza wyryta jest tajna dewiza zakonu. Z oczywistych względów nie jest ona znana szerszemu gronu.
-
Ciekawscy mieszkańcy, choć zorientowali się, że nie mogą podchodzić za blisko ogrodzenia, gromadzili się przy jednostce zakonnej, by obserwować, co takiego dzieje się w środku, tym bardziej, że niejednokrotnie słyszeli z wnętrza różne rozkazy i odgłosy. Niektórzy potrafili przesiadywać cały dzień w niewielkim oddaleniu od bramy wjazdowej, by obserwować, jak ta otwiera się na krócej lub dłużej, ujawniając kryjące się w środku tajemnice.
Z niemałym zainteresowaniem przypatrywali się dostawie opatrzonej osobistym sygnatem Jej Cesarskiej Mości. Podobnie z westchnieniem reagowali, gdy z jednej z ciężarówek wyładowano... sprzęt fitness, miecze popularnie nazywane „katanami”, stroje prosto z Domu Mody. Największy zachwyt wzbudził jednak ładunek zawierający...
-
Członkinie zakonu w Baridasie muszą oczywiście coś spożywać. Ze względu na to aby zachować czystość nie mogą być to byle jakie potrawy. Jednym z najbardziej znanych i wzmacniających posiłków są święte jaja.
Mówi się, że szczególnie są one uwielbiane przez przeoryszę zakonu, która codziennie raczy się tym przysmakiem. Jaja są wyselekcjonowane przez gellońską służbę pochodzącą w prostej linii od kozy Matyldy. Jakakolwiek pomyłka kończy się dla zbierającego śmiertelnie. Później otrzymują one szczególne błogosławieństwo Cesarzowej, która uświęca je mocą Hergoliena.
-
Jest noc. Z okien Pałacu Prezydenckiego wychodzących na Plac Centralny, Prezydentka spogląda ukradkiem, zaniepokojona.
Nie jest to okno Gabinetu Pluskwiaczego, nazwanego tak na cześć zwierzaka narodowego Baridasu, który endemicznie występuje w dwóch miejsach: w Górach Idarskich, oraz na terenie leżącego nieopodal, zabytkowego, choć wciąż zamieszkanego, Bloku, zbudowanego już w 2002 roku przez wtedy-jeszcze-nie-Prezydenta, Patryka Bita.
Jest to inne, ukryte okno.
Ta część budynku związana jest z głośną przebudową Pałacu przez Prezydenta Torpeda, dokonaną w celach, powiedzmy to wprost, szpiegowskich. Odbudowa zamku w Almerze również zaowocowała wieloma tajemnymi przejściami, komnatami i szczelinami służącymi np. do podsłuchiwania. Do dziś pracownicy muzeum zamkowego znajdują kolejne.Ola wie, że ze strony Zakonu nie ma czego sie obawiać, i że faktycznie Siostry przybyły w pokojowych zamiarach... Ale czy aby na pewno?
Ukojenie i spokój znajduje w lekturze Pism Wandowych, a w szczególności w I Liście Świeckiego Bravo do Baridian, zwłaszcza w następującym cytacie:
*(7)Jednakże muszę was opierdolić, umiłowani moi. (8) Słyszałem bowiem, iżeście drogę zatracili. (9) Mówicie między sobą " Ja jestem od Wandy", drudzy "Ja jestem od Żenady", a jeszcze inni "Ja jestem od Bravo Girla".
(10) Zaprawdę powiadam wam, czyżeście skretyniali do reszty stare barany?*