Zamek Zielnyborski
-
Natalia zaparkowała Gaz A Andrzeja na podzamczu, na którym ziało pustkami. Wysiadła, zatrzasnęła drzwi za sobą i z westchnieniem omiotła spojrzeniem opustoszały zamek, który całkowicie popadł w ruinę z powodu ostatnio zaistniałych sytuacji politycznych. Poprawiła okulary przeciwsłoneczne na nosie i potarła palcem o brodę. Tyle wspomnień. Tyle sentymentu.
"Do czego to doszło, żeby ostatni bastion teutonizmu wyglądał tak jak teraz..." - pomyślała, wyładowując walizki. - "Nie będzie łatwo..." - dodała, turlając za sobą torby. - "Obiecałam jednak Wojtkowi zaopiekować się tym miejscem... więc przywrócę mu blask." - mówiła do siebie w myślach, gdy znalazła się przed głównymi wrotami i drżącą ręką otworzyła sobie nieporadnie drzwi.
-
Natalia postanowiła tego dnia przejrzeć stan zamku. Przechodziła się po korytarzach i notowała, co należałoby zrobić. Potem zamierzała zastanowić się, co potrzeba zrobić w pierwszej kolejności i ile by to kosztowało. Bez wątpienia włości zostały ograbione przez rozzłoszczoną tłuszczę, zaraz po tym, jak Wojciech musiał uciekać z własnego majątku. Zniknęły drogocenne obrazy, złocenia i inne przedstawiające większą i mniejszą wartość przedmioty. Nawet unikatowy złoty nocnik Hergoliena zaginął. Straty były niepowetowane. Nie wspominając o powybijanych szybach, zapuszczonych dziedzińcach i splądrowanych podziemiach. Odzyskanie lub odbudowanie tego będzie zadaniem nierealnym do wykonania.
Tylko jedno pomieszczenie w całym zamku pozostało nietknięte. Gabinet Wojciecha. I Natalia próbowała się do niego dostać. Żaden klucz jednak nie pasował a próby otworzenia ich w inny sposób spełzły na niczym. Jedyne, co Natalia mogła zrobić, to zerknąć do środka przez dziurkę od klucza.
W końcu próby dostania się do gabinetu musiały przejść do drugi tor. Natalia uznała, że najpierw musi zatroszczyć się o mały salonik. Gdzieś przecież musiała przyjmować gości! I oczywiście o swoją sypialnię. Nie wybrała sobie oczywiście tej największej i najbardziej reprezentatywnej, ponieważ ta należała do Wojciecha. Czy nie byłoby to z jej strony zbyt perfidne, rozgościć się właśnie tam? Poza tym byłoby w tym po prostu coś dziwnego. Dawniejszej swojej komnaty również nie wybrała. Póki co zdecydowała się na pokój gościnny z oknami na okolicę i niewielkim balkonikiem. Ciekawa była, czy Ingvar przyjedzie tutaj w odwiedziny?
-
-- Uff… - Natalia przetarła czoło przedramieniem, rozsmarowując sobie bezwiednie farbę w kolorze royal green. Po tym oparła ręce skryte w rękawicach malarskich na biodrach i popatrzyła na efekt końcowy.
Połączenie nowoczesności z tradycją i jej obraz w centrum pomieszczenia za oszklonym żyrandolem. Znała Wojciecha gust i przypuszczała, że nalegałby na pozostanie w klasyce. Natalia jednak nie znosiła tego stęchłego stylu, więc musiała dodać oddechu świeżości.
Doprowadzenie pomieszczenia do tego stanu wymagało mnóstwo pracy. Począwszy od odrestaurowania marmurowej posadzki, przez ponowne obicie foteli i kanapy oraz odświeżenie metalowych oraz drewnianych elementów. Potem malowanie i ponowne wykonanie oświetlenia sufitowego. Na koniec pozostało wybrać obraz i uznała, że skoro wszystko to kosztuje ją tyle pracy, zawiesi sobie swój portret.
„Niech Wojtek ma. I żałuje, co stracił.” – pomyślała zadowolona, śmiejąc się w duchu.