To był pochmurny poranek...
Eugeniusz Maat przechadzał się plażą. Piach był żółty i a morze lekko wzburzone. Po prawej stronie miał Auterrę, po lewej stronie morską toń. Wiał silny wiatr, zminy wiatr ze strony morza.
-Hej. Zgubiłeś coś. - odezwał się nieznajomy głos z tyłu.
Eugeniusz odwrócił się. Ujrzał dziewczynę o blond włosach i niebieskich oczach, wyglądała na lekko zagubioną, ale szczęśliwą.
Nieznajoma popatrzyła sie Eugeniuszowi w oczy, po czym wyciągnęła rękę z guzikiem od płaszcza Eugeniusza.
-Och, dziękuję. To miłe z Twojej strony, że oddałaś mi mój guzik. - powiedział Eugeniusz mówiąc nieskładnie z racji tego że było rank.
-Ach. Nie ma za co dziękować. To nic takiego. - odparła ze śmiechem dziewczyna. - Gdzie idziesz?
-Idę... hmmm... idę do Auterry.
-O! Ja też. Mogę się dołączyć?
-Jasne.
Zapanowała chwila ciszy. Po czym Eugeniusz zapytał... A jak masz na imię?