-Wojciech... - Jul znów zawiesiła głos - jeśli brakcie Ci środków do życia, zawsze chętnie przygarnę cię do swojej posiadłości w górach smoczych!
Siedzieli i jedli. I znów pili - która to nasza butelka wina tego wieczoru? - faktycznie ciężko jej było skupić myśli, by to zliczyć. 3? a może 4? Dziwne wydawało się to, że pomimo dobrego asortymentu, w środku było zaskakująco mało ludzi.
-Jaki mamy plan na jutro? O której jest ten pokaz mody? Powinniśmy być wcześniej? Ile on potrwa? - zaczęła się na głos zastanawiać. Jul zależało, by wrócić do Grodziska wieczornym lotem. Następny miał się odbyć dopiero za kilka dni..