W poszukiwaniu tożsamości
-
– Odpocząć... Może to faktycznie dobry pomysł.
Izabela poszła za Cesarzową. Co chwilę zatrzymywała się i przyglądała wiszącym herbom.
– Tam! - Wyciągnęła rękę w górę, wskazując na jeden z herbów. Nie był identyczny, bo tło było inne, ale ta szynszyla...
-
-Hmm.. šárillie. W sumie nie wiem co sie z nimi stalo, nagle jakos znikneli. Ojcze moze pamietasz? - zwrocila sie do Jego Krolewskiej Wysokosci Joanna
-
Andrzej zawahał się przez chwilę. – Nie, nic nie pamiętam… Ale jeżeli Loża jest kluczem, – wspomniał o artykule –odpowiedzi trzeba szukać w Eltdorfie.
-
-Ehh, jutro zaczniemy przygotowywac sie do wyjazdu. Dzisiaj chyba wszyscy musimy odpoczac.
Cesarzowa podeszla do masywnych drzwi, nie bylo przy nich staży ponieważ do tej pory skrzydło pozostawało niemal puste.
-Prosze...to twoj pokoj. Strażnicy przyjda pilnowac twoich drzwi i jezeli bedziesz czegos chciala to sluzka przyjdzie z pomoca. - Po czym odworocila sie i zniknela w palacowych korytarzach, aby zaplanowac jutrzejsza wyprawę.
-
Izabela weszła do pokoju i kiedy Cesarzowa wyszła, usiadła na podłodze na środku pokoju. Położyła przed sobą zdjęcia i fragment gazety. Spojrzała na herb jeszcze raz uważnie.
– Coś mi się nie zgadza... Tam na suficie było identyczne zwierzę, ale tło było całe niebieskie - uważnie przyglądała się fotografii. Dostrzegła, że faktura jest nierówna i przejechała po niej paznokciem, a wtedy czerwony kwadracik odkleił się...
W tej samej chwili usłyszała kroki za drzwiami.
-
– Jutro czeka nas ciężki dzień… A być może nawet nie jeden. Postaraj się wypocząć.
Zatrzymał się przed wyjściem z pokoju. Odwrócił się do dziewczyny, jakby chciał powiedzieć jeszcze jakieś słowo, jednakże nie powiedział ostatecznie nic.
Wyszedłszy z pokoju, zamyślił się. Być może właśnie wpakowaliśmy w większe bagno niż kiedykolwiek. Ta sprawa z daleka śmierdzi gelloństwem.
I z takimi myślami udał się do swych komnat.
-
Po chwili do drzwi zapukano a nastepnie w pokoju pojawila sie sluzaca
-Dobry Wieczor Panienko, czy pomoc w czyms? Przygotowac kapiel moze potrzebuje panienka kolacji? - zapytala starsza kobieta, ktora mimo wieku wygladala elegancko. -
– Poproszę szklankę wody, jeśli to nie problem... O, a może Pani ich kojarzy? - Izabela wstała, podnosząc z podłogi zdjęcie i niemal podbiegając z nim bliżej kobiety, żeby je jej pokazać.
-
-Sarille. Po utracie swojej corki udali sie do Gelloni aby dowiedziec sie wiecej o tej panujacej zarazie i pomoc Teutonii, chyba liczyli, ze znajda tez swoje dziecko ale podczas akcji..zagineli. - powiedziala z dziwnym blyskiem w oku. - Zaraz przyniose szklanke wody panienko. - uklonila sie i tak cicho, ze nawet nie zwrocila uwagi staży przy drzwiach.
-
Sarillie... Może to są moi rodzice. Ale to by oznaczało, że tym porwanym dzieckiem jestem ja...
Izabela, mimo zmęczenia, odzyskała nadzieję na poznanie swojej tożsamości. Dowiedzenie się w końcu czegoś o swojej rodzinie...
Było to o tyle trudne, że jakiś czas temu straciła pamięć i nie pamiętała zupełnie nic poza ostatnimi kilkoma miesiącami życia. Teraz już nie mogła odpuścić. Musiała poznać przeszłość.Nie miała ze sobą zupełnie nic poza tymi zdjęciami. Nawet ubrań na zmianę...
-
Sluzaca wrocila z srebrna taca oraz podana na nia szklanka wody
-Panienko czy cos jeszcze moge zrobic? -spytala -
– Bardzo dziękuję - Izabela wypiła całą szklankę wody niemal duszkiem. - Nie chcę robić problemów, może jeszcze wezmę kąpiel i pójdę spać.
-
Dawno tak się nie wyspałam. To łóżko jest tak wygodne... - kobieta rozejrzała się po pokoju i dostrzegła stojące na stoliku śniadanie. To zdecydowanie nie było śniadanie dla jednej osoby. Świeże warzywa i owoce, pachnące pieczywo. Herbata była jeszcze ciepła, co sugerowało, że ktoś niedawno przygotował posiłek.
Podeszła do stolika, kiedy usłyszała ciche pukanie do drzwi.
-
Andrzej Fryderyk zapukał do pokoju gościnnego. Usłyszawszy odpowiedź wszedł i skrzyżował swoje spojrzenie z dziewczyną.
– Dzień dobry, czy śniadanie smakowało?
-
– Dzień dobry! Jeszcze nie zdążyłam zjeść, ale nie mam wątpliwości, że będzie smaczne! Tak ładnie pachnie...
Izabela spojrzała na Andrzeja, zastanawiając się, jakie mają na dzisiaj plany. Wczoraj mówili coś o wyjedzie... Dokąd ten wyjazd? Po co? Co ma wspólnego z nią? Tyle pytań kłębiło się w jej głowie...
-
Andrzej usiadł na krześle, naprzeciwko dziewczyny i zaczął:
– Jest duża szansa że możesz mieć związek z Teutonią. W ciągu ostatnich paru lat… Wiele się zdarzyło w Teutonii. Nie jesteś pierwszą, o której słyszeliśmy.Wydaje się, że możesz być powiązana z Lożą Rycerzy Teutońskich. Być może trzeba będzie poszukać w archiwach, bądź przepytać parę osób. Być może tam dowiemy się coś więcej. Wyruszymy już dziś, więc przyszykuj się na podróż.
-
Na dole palacu czekaly juz popakowane rzeczy na wyjazd, sluzba uwijala sie jak w ukropie aby dopiac wszystko na ostatni guzik. Samochody z tablicami rejestracyjnymi ktorych znaczenie zna kazdy teutonczyk juz czekaly na podroznych.