Graf odprowadził wzrokiem Joannę Izabelę, to dobrze że ciężar władzy nie zabił jeszcze do końca jej wewnętrznego dziecka. Spotkanie było zadziwiająco miłe, mimo problemów, które niewątpliwie trapiły Joannę. Westchnął, wziął torby ze sprawunkami i poszedł do swojego Bentleya. Kierowca kończył zmywać jakieś bohomazy i na widok grafa zrobił przepraszającą minę. Graf tylko machnął ręką, podał kierowcy zakupy i wsiadł do limuzyny.