Dworek Wittelsbach
-
Po powrocie z pobytu w Królestwie Dreamlandu, Natalia rozgościła się ponownie w swoim dworku w Auterrze, który zbudowała za prezydentury. Jak to się mówi, wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Jeszcze będąc w kapciach z pomponami i jedwabnej koszuli nocnej, zeszła do swojego gabinetu. Owinęła się szczelnie ciepłym szlafrokiem i zasiadła za biurkiem w swoim ulubionym fotelu. Oparła się i odchyliła na oparciu. Uśmiechając się do siebie z zadowoleniem zrobiła trzy obroty wokół własnej osi. Wyjrzała przez okno i zamyśliła się, spoglądając na pnące się po tunelu wisterie.
Po dłuższej chwili otworzyła jedną z książek w skórzanej oprawie, które leżały w rogu biurka. Karty w środku były białe. To był tegoroczny pamiętnik. Zdjęła skuwkę złotego pióra i popatrzyła na puste strony, zanim napisała datę.
„Ceremonia koronacyjna Alusia przebiegła bez żadnych zastrzeżeń. Odwiedzili go Królowie Seniorzy, co świadczy o ich szacunku względem nowego Króla Dreamlandu. Znając jednak porywczą naturę Dreamlandczyków, należy mieć nadzieje, że jeśli powinie mu się noga, nie wpadnie głową pod gilotynę. Dreamlandczycy to dziki naród, brak im teutońskiej ogłady. „
Zastanowiła się, zanim zaczęła spisywać kolejny pasaż.
„Na koronację przybył również Wojciech. Zawsze widok byłego męża, z którym tyle się przeszło, pobudza wspomnienia i emocje. Z przykrością patrzę na to, co stało się z tym eleganckim Arcyksięciem, którego znałam. Przyjechał na miejsce Jużbiedą. Wprawdzie eksportowaną, ale jednak. Unosił się wokół niego zapach alkoholu, który najwidoczniej pił w drodze. Wręczył mi zmięty bukiet i wymyślił na poczekaniu historię o czekoladkach zatrzymanych na granicy. Niczego nie oczekuję od byłego męża. Mógłby nawet przedstawić nam nową wybrankę albo udawać, że się nie znamy. Jednak okazywanie mi braku szacunku w taki sposób to już o krok za daleko.”
Odłożyła pióro i westchnęła ciężko, lekko wzburzona zapiskami. Zamknęła księgę i zaczęła zastanawiać się nad tym, jaki artykuł napisać dzisiaj do Gazety Teutońskiej. I czy ktoś przyjdzie dziś do niej z wizytą. Miło byłoby z kimś porozmawiać dla podbudowania nastroju i zmiany otoczenia.
-
Z chęcią bym odwiedził, lecz się zastanawiam, czy rodzina byłego męża jest mile widziana w Dworku
-
Psów nie mam, więc ich nie spuszczę. A i herbatką poczęstuję. Lub likierkiem.
-
Odwiedzając Auterrę w celach… Khem… Biznesowych, Andrzej Fryderyk postanowił odwiedzić stryjenkę w jej dworku. Słyszał, że z oszczędności jakie zebrała dobrych parę lat temu pozwoliło jej się to całkiem dobrze urządzić. Jako że miał w końcu nieco wolnego czasu, postanowił w końcu odwiedzić Natalię – ostatnim razem widzieli się na dworze Jej Królewskiej Mości.
Choć wiedział że była żona jego stryja nie będzie żyć w biedzie, to to co zastał przerosło jego najśmielsze oczekiwania. Bogaty dworek Natalii bił na głowę stary, podniszczony zamek w Zielnyborze, dotychczas zamieszkiwany przez stryja.
Chociaż służba była uśmiechnięta, tu kolejny raz czekało go zaskoczenie – praktycznie od razu rozpoznali Andrzej Fryderyka. Przypomniał sobie pewien nieprzyjemny incydent z wizyty w mieście nad Jeziorem Lokan.
Przybyłem w odwiedziny do Arcyksiężnej!
Powiedziawszy wesoło, służba zaprowadziła Andrzeja przez komnaty polecając spocząć w wystawnym salonie. Nie mógł wyjść z podziwu wystrojowi pomieszczenia. Te dywany! Te meble! Te zasłony!
Wtem w progu stanęła Ona. Kruczoczarne włosy. Nieskazitelna uroda. Szykowne ubrania. Dokładnie tak jak ją zapamiętał. Gdy ich wzrok się spotkał powiedział tylko dwa słowa
Cześć ciociu!
-
Może kiedyś odwiedzę, akurat jak będę w Teutonii
-
Natalia widziała nadjeżdżający powóz jeszcze przez duże okno balkonowe ze swojej sypialni na piętrze. Przygotowywała się do wyjścia, siedząc przy toaletce i obserwując piękno otaczającej ją przyrody. Dziennikarstwo wymagało od niej, by pojawiała się wszędzie tam, gdzie toczyło się życie. Zamierzała więc udać się do siedziby Gazety Teutońskiej, sprawdzić aktualne wydarzenia, a w następnej kolejności wyprawić się z wizytą do Rzeczpospolitej Obojga Narodów w związku z listownym zaproszeniem Księcia i Kanclerza Wielkiego Michała Jerzego Potockiego. Do tej pory nie miała okazji odwiedzić tej krainy. Życie z byłym mężem w Ciprofloksji nie pozwalało na podróżowanie. I nawet nie z powodu niedostatku, lecz wygnania, na jakie zostali skazani przez ówczesne władze Księstwa Sarmackiego. Natalia zamierzała to jednak szybko nadrobić. Koniec z życiem na wygnaniu. Miała w planach kilka ciekawych wycieczek.
W tym momencie jednak skupiła się na przybywającym gościu. Rodzaj powozu i jego oznaczenia nie dawały wiele pola do zastanawiania się. Był to ktoś z Rodu Cesarskiego i pozostawało Natalii mieć tylko nadzieję, że nie był to Wojciech. Nie, to nie mógł być on. Przyjechałby autem i to zapewne ze skórzanym obiciem.
"Być może Jużbiedą ze skórzanym obiciem" - pomyślała i zaśmiała się w myślach na swoją własną złośliwość.
Nie była to też Jej Królewska Mość Joanna Izabela. Z nią pojawiłby się cały orszak. Być może zatem wysłała kogoś z ważnymi sprawami do Dworku Wittelsbach.
Natalia zaciekawiona wizytą, zeszła po schodach na dół i udała się do salonu, gdzie ujrzała Króla Seniora Andrzeja Fryderyka. Obdarzyła go szczerym uśmiechem. Nie mogłaby raczej spodziewać się czegokolwiek złego z jego strony.
-- Witaj Andrzeju, jaka miła niespodzianka. – powiedziała, kierując się do mężczyzny stojącego przy kąciku z sofą i fotelami obok białego fortepianu. Po chwili służba wniosła na srebrnej zastawie herbatę oraz karafkę z czerwonym trunkiem i kryształowymi kieliszkami. Natalia wzięła je do ręki i jedną wręczyła przybyszowi. – Napijesz się ze mną za pomyślność mojego syna, Alusia, w związku z nowymi wyzwaniami, jakie przyniesie mu Korona? To likier aroniowy wyrobu własnego – zapytała i spojrzała na niego z typową dla siebie zalotnością. Przechyliła swój kieliszek. – Nie widziałam cię na koronacji. Zatrzymały cię jakieś WAŻNE sprawy? – zapytała trochę uszczypliwie.
//offtop - Panie Ludwiku, zapraszam serdecznie
-
Och dziękuję Natalio za ten miły poczęstunek!
Wziął od Natalii kieliszek, uniósł go w geście w górę, po czym opróżnił jego zawartość
Och wiesz… Tyle rzeczy się działo. Te bogate bankiety. Ale przede wszystkim to dużo pracy i wielka odpowiedzialność.
Zamyślił się przez chwilę po czym dodał
Twój syn z pewnością wkrótce się o tym przekona. Odwiedza Cię jeszcze czasem?
-
-- Niestety nie mamy zbyt wielu okazji do spotkań. O ile sama nie narzucę mu się swoją obecnością, to nie mam co liczyć na odwiedziny. Ale jest to chyba zrozumiałe w obecnej sytuacji.
Wyjaśniła, po czym zlustrowała Andrzeja Fryderyka wzrokiem. Nie przyjechał przecież po to, by wypytać o Alusia.
-- Andrzeju, wydajesz mi się być spięty… - powiedziała, po czym położyła mu delikatnie dłonie na ramionach i ścisnęła kilka razy, żeby sprawdzić, czy są ściągnięte. – Chyba coś cię frapuje…
Spoczęła na dwuosobowej sofie i poklepała miejsce obok siebie
-- Usiądź i powiedz, co się stało. – powiedziała, a służba nalała kolejny kieliszek.
-
I właśnie taką Cię pamiętałem!
Wypowiedziawszy te słowa Andrzej Fryderyk wstał i dołączył do Natalii. Wiedział, jak bardzo czułą i empatyczną jest osobą. Istny anioł w ludzkiej skórze.
Obawiam się, że będzie nam potrzebne jeszcze kilka kieliszków. Wiesz Natalio… Wiele się wydarzyło w ostatnich dniach. Bardzo wiele… — gwałotownie zmienił ton — Polityka to skurwysyn.
Natalia wpatrzona w oczy Andrzeja wydawała się być jednocześnie zaniepokojona, ale też i zaciekawiona. Nigdy wcześniej nie widziała go w takim stanie. Jego głos znów złagodniał
Wiesz… Opowiem Ci o czymś…
I tak, gdy zaczął opowieść, to nim skończył służba jeszcze kilkakrotnie napełniała ich kieliszki. Natalia cierpliwie słuchała opowieści Andrzeja, nie przerywając mu ani na chwilę. Czasami zdarzyło się jej tylko przytaknąć. Wiedział że go słucha. Jej oczy były cały czas wpatrzone i skupione na twarzy Andrzeja.
… no i tak właśnie się to skończyło.
Zdawał się jakby oczekiwać na jakaś reakcję Natalii na słowa , jakie jej sprzedał.
-
Natalia przysłuchiwała się początkowo faktycznie z dużym zainteresowaniem. Nawet wyciągnęła z torebki jedwabną chusteczkę i przetarła łezkę, poruszona opowieścią. Z każdym kolejnym kieliszkiem jednak zaczęła odpływać. Jej myśli podążały w kierunku zbliżającego się pokazu mody. Była cała rozentuzjazmowana tym, jacy goście potwierdzili dotychczas swoją obecność. A i kreacja przygotowana przez tajemniczego projektanta, którą zamierzała ubrać, zapierała dech. Już wyobrażała sobie ożywione spojrzenia publiczności, gdy ją zobaczą. Podziw i uznanie w oczach Joanny Izabeli.
W pewnym momencie Andrzej Fryderyk zakończył swoje gorzkie żale, a karafka leżała przechylona i już pusta na tacy.
"Czyżby to Andrzej polewał?" - przeszło jej przez myśl i nawet zmarszczyła brwi na tę myśl.
Natalia miała twarz nieprzeniknioną, trudno było poznać, że w pewnym momencie straciła wątek. Wyłapała na szczęście w trakcie rozmowy, że Andrzej mówił coś o swojej elekcji w Księstwie Sarmacji i o Joannie Izabeli.
-- Słuchaj, Andrzeju. To, że byłeś Księciem tak krótko, wcale nie świadczy o twoich przymiotach! – powiedziała ożywiona, podnosząc się z miejsca w rozgorzałych od trunku emocjach. Wczuła się w jego sytuację aż odrobinę nadto. Szybko jednak oklapła z powrotem na siedzisko, ponieważ zaszumiało jej w głowie. Złapała więc Andrzeja Fryderyka za obie dłonie swoimi schłodzonymi rękami, ścisnęła palce pokrzepiająco i rzekła, patrząc mu w oczy. – Jest szansa, że w tych wyborach nie wygra Piotr II Grzegorz. To wtedy przy odrobinie szczęścia inny kandydat być może abdykuje szybciej niż ty. – powiedziała z zaangażowaniem, próbując go w ten sposób pocieszyć, choć sama nie wierzyła w swoje słowa.
"Piotr II Grzegorz wygra. Jest bezkonkurencyjny!" - dodała do siebie w myślach.
-– A o Asię się nie martw. Jest nieprzystępna, ale na pewno doczekasz się w końcu wnuka! Ona musi zrzucić z siebie w końcu ten pas… yyy… - wstrzymała się, zanim dokończyła. - … oj wiesz, co mam na myśli. Wydamy ją za mąż i wydamy ją korzystnie. Jeśli chcesz, możemy jeszcze dzisiaj udać się do Roberta Fryderyka…
-
Tymczasem pod dworek podjechał Ludwik Tomović, który postanowił trochę pobyć w Teutonii przed pokazem mody.
-
Ale cóż Ty mówisz Natalio! Piotr II Grzegorz? Nie minie miesiąc i albo sam zrezygnuje, albo wywali połowę osób z Sarmacji. W sumie… W sumie… Trochę martwi mnie ta sytuacja… W końcu tyle lat wspierałem i traktowałem jak najbliższego sojusznika Teutonii… Ach szkoda gadać.
Zaś co do Joanny – chyba jesteś coś roztrzepana ostatnio Natalio.
Zwrócił wzrok ku pustej karafce
Mówiłem że martwiliśmy się z Joanną o stryja. Twojego ex – Wojciecha. Słyszałem, że ze smutku i żalu za utratą Ciebie, przeniósł się ostatnio do zniszczonej kamienicy w Ruhnhoff. Wiesz… Jak ostatnio myślał, ze Cię stracił, to zaczął się błąkać po Biednej Republice Ciprofloksji. Myślę… Myślę że teraz stary żal wrócił.
Joanna wysłała mi informacje, że jest bardzo źle… Jego mieszkanie jest zniszczone, a on sam… Pije. Praktycznie bez przerwy. Natalio może… Wiem że zrobił źle… Ale może dasz mu drugą szansę? To przecież dopiero jedenasty raz!
Służba poinformowała o nowym przybyszu. Andrzej od razu zmienił ton
O, widzę że masz dziś wielu gości! No, chyba że… Powinienem już sobie iść?
-
Nie ja tylko odprowadziłem Panią Natalię.
Jestem Michał Jerzy Potocki, przybyłem z zagranicy. Wracam już do siebie. Miło było Pana ponownie spotkać. Poznaliśmy się kiedy był Pan jeszcze księciem Sarmacji. Dobrej nocy. -
Coś wiatr szumi w Twoim Dworku Natalio
-
Natalia zakryła usta dłońmi szczerze zaniepokojona.
-- Sądzisz, że Piotr II Grzegorz to taki furiat? – zatrwożyła się. – Ach… Wojciech… - bąknęła, ale słysząc nadjeżdżający pod dworek pojazd, wstała z miejsca i żwawo ruszyła do okna. Odchyliła zasłonę, słuchając Andrzeja Fryderyka jednym uchem. Nie miała ochoty rozmawiać w tym momencie o swoim byłym mężu. Nie po tym, co wyprawiał w parku i jak potraktował ją w Królestwie Dreamlandu. Trudno było też uwierzyć w te banialuki, jakie opowiadał Andrzej Fryderyk.
„Chyba jednak nie powinien pić tyle alkoholu…” – pomyślała i gdy ujrzała smukłą sylwetkę Pana Tomovicia w granatowym garniturze, kamień spadł jej z serca.
"Zbawienie!" - pomyślała.
-- Przepraszam cię, Andrzeju… - powiedziała, odwracając się znów do niego przodem. – Przyjechał Pan Tomović. To chyba nie najlepszy czas ani miejsce na takie rozmowy. – powiedziała rozgorączkowana i zaczęła lekko poprawiać fryzurę przed lustrem. – Zostań, oczywiście. Nikt przecież nie każe ci wychodzić. Możemy porozmawiać trochę w szerszym gronie. – Wyciągnęła z torebki podręczny flakonik z perfumami Madame Joanne. Psiknęła sobie pod szyją. – A do tej rozmowy możemy wrócić kiedyś indziej. Może spotkamy się w kawiarni albo podjadę do twojej rezydencji? Co o tym myślisz? – zaproponowała.
Tymczasem lokaj poprowadził Pana Tomovicia do salonu, gdzie w kąciku na dwuosobowej sofie siedział Andrzej Fryderyk, a Natalia stała w okolicy białego fortepianu.
-
W stronę dworku Wittelsbach, zmierzał Jegomość Michał Potocki.
Idąc podziwiał alejkę, oraz spora ilość drzew, krzewów, kwiatów i trawy.
Nocą nie było to aż tak widoczne. Jednak otoczenie Dworku tak czy tak było ładne, tak samo budynek. Całkiem przytulny, ładny dworek. Stał tak przez chwilkę, chciał już zapukać do drzwi, jednak spostrzegł, że widocznie gospodyni ma gości, zauważył bowiem dwa pojazdy nieopodal.
Postanowił, że zapuka. Tak też zrobił. Teraz nie ma już odwrotu. - pomyślał. -
Zdziwił się, że nikt nie podszedł, nie odpowiedział, drzwi nie otworzył.
-- Czyżby wszyscy opuścili dworek? - rozmyślał.
Dlatego ponownie zapukał... -
Przechodząc przez park, szedłem obok stawu. A na stawie były piękne kwiaty, niczym lilie wodne. Postanowiłem wziąć jedną... tylko gdzie ją położyć...? - mówił sobie w myślach.
Tutaj też musi być jakieś oczko wodne, albo staw. - Dodał, również w myślach. - Poszukam...
-
Pod dworek podjechała kolumna samochodów wybudzając tym zainteresowanie gapiów. Z jednego z samochodów wysiadła Królowa Joanna Izabela, która to zmierzała prosto do drzwi wejściowych
-
Pod Dworkiem zaczęło się robić tłoczno. Ledwie wszedł Pan Tomović, zaraz po nim kolejna osoba dzwoniła do drzwi.
-- Proszę zasiąść wygodnie, Panie Tomović. – poprosiła, po czym pstryknęła palcami na lokaja. – Alfredzie, proszę polać Panom coś mocniejszego i przygotować przekąski. – zażądała, na co służący ukłonił się lekko.
Za chwilę do salonu wjechał drewniany, mobilny barek zdobiony finezyjnymi florystycznymi wzorami. '
-- Czego sobie Panowie życzą? Tradycyjne auterriańskie wino? Mocniejszy dreamlandzki trunek? Egzotyczne alkohole z Samudy? – zapytał lokaj, prezentując różne butelki.
Tymczasem Natalia poszła osobiście pod drzwi wejściowe, by sprawdzić, kto dzwonił. Gdy otworzyła drzwi, nikogo nie zastała. Za to jej oczom ukazała się zmierzająca w tym kierunku kolumna aut. Nie było wątpliwości. To Jej Królewska Mość Joanna Izabela.
„Cóż za dzień!” – pomyślała Natalia i odruchowo zatrzasnęła drzwi i oparła się o nie, zastanawiając się, co robić i z jaką sprawą przyjeżdża Joanna. Czy chodziło o ich niefortunne spotkanie w parku? Czy też chodzi o to samo, z czym przybył wcześniej Andrzej Fryderyk? Odetchnęła trzykrotnie, po czym jednak otworzyła drzwi szeroko, zeszła na środek schodków werandy i oczekiwała z uśmiechem na to, aż korowód zatrzyma się przed dworkiem.
Gdy Królowa wysiadła i podeszła bliżej, Natalia dygnęła według zwyczaju.
-- Wasza Królewska Mość, cóż za zaszczyt! – powiedziała i skierowała ręce w stronę wejścia. – Piękna kreacja. – pochwaliła suknię. – Zapraszam do środka. W salonie spotka Wasza Królewska Mość Ludwika Tomovicia oraz Andrzeja Fryderyka, akurat również zajechali z wizytą.