Lądowanie w Ruhnhoff
-
– Na tych pokazach mody, to są ubrania jak dla klauna. Normalnie się ubiorę. – odpowiedział graf – A co do was, to myślę, że byliście by zgodną i szczęśliwą parą. Zresztą może w tych plotkach jest coś na rzeczy? - spojrzał z zaciekawianiem najpierw na prawo, a potem na lewo, na obie koronowane głowy siedzące z nim na kanapie.
-
— Joanna nie jest w moim typie - uciął szybko król Dreamlandu - Poza tym jest moją bratanicą - dodał po chwili
-
– Zastanawiam się czy ta rodzina jest już aż tak zepsuta, że serio proponujesz mi swojego syna i nie zamierzam za nikogo wychodzić - powiedziała nie kryjąc irytacji.
-
– Przecież to ty zaczęłaś i pomyślałem, że może faktycznie coś jest na rzeczy i chcecie mi coś powiedzieć, ludzie tyle przecież gadają, chociażby ta w rybnym... – zdziwił się graf – To dość nietypowe, że nagle odwiedzacie mnie w tym samym czasie.
-
-No ja chciałam wyjść żeby dać ci sam na sam z synem - przypomniała mu - w ogóle pewnie niedługo i tak będę się musiała zbierać, trzeba wybrać się na pokaz mody do Auterry.
-
– Na pokaz mody to się pewnie wybiorą wszyscy. Natomiast naprawdę nie musiałaś się wdawać dzisiaj w tę burdę w parku. – powiedział graf z dezaprobatą i nalał Królowi Dreamlandu i sobie po kieliszku, natomiast Królowej Teutonii jedynie pół – Już w parku dałaś popis.
-
Graf rozlał resztkę kolorowej wódki kupionej przez Królową Teutonii po drodze w osiedlowym monopolowym. Etykieta wskazywała, że jest to rzekomo wyśmienity trunek o smaku czerwonej porzeczki. Wszyscy wypili.
– Co za świństwo – skrzywił się graf – naprawdę nic innego nie było w tym sklepie? Słuchajcie koniec tej imprezy, muszę ogarnąć jakiś dojazd do Auterry, skoro przysłali mi już te zaproszenie.
-
|| Nie wiem czy w takim stanie trafi Pan do Auterry. Dobrze, że ma Pan dwa dni.
-
Joanna Izabela widzac ze ja wuj wygania skrzywila sie ale wiedziala ze ma dojazd wprost do Złotego Grodu. W koncu królewskie czy juz raczej cesarskie samoloty i samochody czekaly na jej znak. Pożegnala się z Wojciechem nie proponując mu nawet wspólnej przejażdżki do Auterry i wybrała sobie pojazd w którym w spokoju mogłaby przespać podróż.
-
Aluś poszedł znowu do parku (było zresztą słychać jakieś pokrzykiwania z okna), a Graf zadzwonił po złotówę, wziął swoją torbę i już po chwili jechał leciwym mercedesem na lotnisko. Tam po pewnych komplikacjach i oświadczeniu, że alkohol wnosi wyłącznie w swojej krwi znalazł się na pokładzie taniego rejsowego samolotu Luftwaffle lecącego do Auterry.