Pozwólcie, że wypowiem się na temat tej propozycji. Zauważyłem bowiem, że generalnie wzorujecie się na systemie niemieckim, co jest bardzo godnym pochwały. Nie wiem czy celowo, ale mimo wszystko dostrzegłem pewną niekonsekwencje.
Co do zasady w Niemczech tytuł Herzoga był raczej tytułem książęcym wyższego rzędu, zaś tytuł Prinza - tytułem, który mogli (ale nie musieli) nosić członkowie domu książęcego (np synowie i wnuki Herzoga lub Fursta) niebędący głową tegoż domu (i tu paradoks, bo Prinzem mógł być zarówno syn cesarza, jak i jakiegoś zbiedniałego księcia). I tak na przykład Hochbergowie z Książa posiadali od pewnego momentu tytuł księcia pszczyńskiego - Furst von Pless. Nosił go jednak tylko głowa rodu, zaś pozostali męscy członkowie pisali się jako Graf von Hochberg, a najstarszy syn głowy - dodatkowo jako Prinz von Pless. W bodajże 1907 roku Hans Heinrich XI Furst von Pless Graf von Hochberg otrzymał od Wilhelma II na urodziny dożywotni tytuł Herzog von Pless - a zatem księstwo wyższego rzędu. Na tej samej zasadzie Otto von Bismarck otrzymał najpierw tytuł Graf von Bismarck-Schönhausen, potem dziedziczne księstwo jako Fürst von Bismarck, a przy okazji odejścia na emeryturę dożywotni (podobnie jak wspomniany Hochberg) tytuł Herzoga zu Lauenburg (no i tu ciekawa historia, bo Lauenburg było kiedyś samodzielnym księstwem i Bismarck chciał je na chwilę "reaktywować" tak, aby jego status, właśnie jako Herzoga, zrównał się z byłymi władcami zlikwidowanych państw Rzeszy).
To taki przykład dla zobrazowania tej hierarchii, która zapewne stanowi dla Was punkt wyjścia. Przepraszam jeśli się chamsko wtrąciłem.