Dom Mody Auterra kolekcja zima 2020/2021
-
Natalia zeszła ze sceny, żeby szybko poprawić swoją kreację. Odpięła zapinki futra, aby ukazać kuszący dekolt w kształcie serca i przykuwający wzrok diament na łańcuszku. Futro nadal pozostawało zawieszone na jej ramionach, ale dawało więcej swobody. Po tym szybkim krokiem ruszyła do gości.
Gdy wkroczyła do Sali i zobaczyło ilość przybyłych gości, poczuła się spełniona i dowartościowana. Szczęścia nie byłoby końca, gdyby nie Aluś… Jego słowa były tak miłe, że objęła go i pogłaskała po głowie, ale potem znowu … znowu wspomniał o Wojciechu, który krążył nad nią jak czarne chmury. Objęła wzorkiem jego towarzyszkę.
„Młoda, ładna.” – pomyślała i tak, zakłuło. Nerwy podniosły odrobinę ciśnienie w jej żyłach, ale szybko powrócił rozum, podpowiadając. – „Niech ona się z nim teraz męczy.”
Rozejrzała się po Sali w poszukiwaniu pewnego gościa, którego nie zauważyła na pokazie, a na którego obecność bardzo liczyła. Ponieważ go jednak nie znalazła, jej wzrok spoczął na Panu Potockim. Zgarnęła go po drodze, „wieszając się” niemal na jego ramieniu.
-- Panie Michale. Dotrzyma mi Pan towarzystwa? – zapytała, uśmiechając się i ciągnąc go do stolika, gdzie stali Wojciech, jego kochanka i Aluś.
-
-A wrzuć kilka! - Jul uświadomiła sobie jednak, że jej obcisła sukienka nie będzie wyglądać dobrze, gdy tyle zje, przerzuciła więc część na talerz Wojciecha - Masz już, co chcesz? Powinniśmy zahaczyć jeszcze o alkohol, wiesz?
-
– Och mówisz o panu Potockim? – zapytał Lorda Zarządcy? – Toż to Książę Skarlandu, następca Skarlandzdkiego tronu i Kanclerz Wielki Rzeczpospolitej. Dostał zaproszenie od naszej Natalii na to spotkanie.
Usłyszawszy o otwarciu sali bankietowej powiedział do towarzyszy
– Idziemy coś zjeść? Też idziesz prawda Joa… Joanno?
Nagle zauważył że Joanna zniknęła z jego boku, ledwie dostrzegł ją zmierzającą do sali bankietowej. Jakim cudem przemieściła się tak szybko? – zapytał w myślach.
Gdy podążyli do sali, dołączył do Cesarzowej, która wybrała sobie już talerz rozmaitych frykasów. Zasiedli wspólnie przy jednym stoliku.
– Dołącz do nas Cillian! – powiedział do Lorda Zarządcy.
-
Król Dreamlandu zaciągnął swoją matkę do stolika umiejętnie żonglując talerzami z dziczyzną i kieliszkami ze śliwowicą.
-Musicie koniecznie się poznać! - zawołał radośnie gdy dotarł już do swojego stolika -
– Wątróbki są naprawdę znakomite, ach ta delikatność! – zachwycał się graf stojąc wraz z wicehrabiną Altrimenti – Aluś załatwił, że wódeczkę przyniosą do stolika, chodź! – grafowi dopisywał humor.
-
Umiłowany Lider Republiki Bialeńskiej i wciąż jeszcze de iure król Hirschbergii i Weerlandu wyruszył incognito do Auttery z nadzieją na dobrą imprezę. Obowiązki prezydenckie zaczęły go na dłuższą metę męczyć, a niedawne Święto Republiki, gdzie musiał pełnić rolę gospodarza, zrodziło w jego sercu, żołądku i wątrobie niedosyt. Pokątną drogą kazał zdobyć dla siebie zaproszenie na umożliwiające ciche pojawienie się na bankiecie, bo i bankiety bardzo lubi. Sam pokaz nie za bardzo Ametysta interesował - jako zwolennik klasycznej elegancji nigdy nie zmienia on własnego stylu, więc i nowinki i wygibasy nie za bardzo go pociągają. Po niecałych dwóch godzinach spędzonych samotnie na jedzeniu frykasów w pobliskiej restauracji pojawił się wreszcie w siedzibie Domu Mody, ubrany w dwurzędowy garnitur w prążki. Niezauważenie przemknął między gośćmi do baru, gdzie podawano kolorowi drynki.
-
-Idę, idę!- Rzekł Cillian, który zatrzymał się przy jednym z gwardzistów. Według mężczyzny w złotym mundurze wszystko było spokojnie. Dworzanin klepną go po plecach po czym ruszył do bufetu.
Złapał kilka rarytasów i rzucił je na talerz, nie będąc za bardzo zainteresowany jedzeniem, lecz napojami. Usiadł, a po chwili przyszedł Lokaj z zarezerwowaną butelką mocnego Awijskiego wina, jeszcze przed zatopieniem wysp. -Skarland przypadkiem nie zniknął z map? Zniknęli w 2017 i co, wrócili tak nagle zza światów?
-
-Nie powiem, ze jestem znawczynią Skaarlandu może przybliżysz mi czemu znikneli? Jak to się stało? Bardzo chętnie posłucham o historii naszych gości. - powiedziała Joanna kończąc sałatkę i popijając winem tym razem czerwonym i bez bąbelków.
-
– Masz gust do wina! Wiedziałeś co wybrać.
Lokaj nalał siedzącym przy stoliku wino, zaczynając oczywiście od Cesarzowej.
Wiesz – w meandry polityki się nie mieszam. Pan Potocki wielokrotnie tak mi się przedstawiał, Tobie się tak nie przedstawiał? Nie ma więc chyba powodów by twierdzić że jest inaczej. Ach polityka, polityka.
Spojrzał na przybywających gości. Wydawało mu się że przemknęła znajoma mu postać. Zamyślił się. Jeśli to naprawdę on… Miał nadzieję, ze zdarzy się okazja, by zamienić z nim kilka slów.
– Ech, ciekawe czy dołączy do nas Natalia.
-
Ametyst zorientował się, że powili zaczyna być rozpoznawalny (zwłaszcza, że sztuczny wąs zamoczył się w winie i odkleił). Faradobus dosiadł się nieśmiało do stolika, przy którym zgromadziła się grupa ewidentnie trzymająca władzę.
Wybaczcie to niespodziewane przybycie, podrobione zaproszenie i opóźnienie. Po prostu bardzo lubię owoce morza i uznałem, że zjedzenie ich tu dziś nie będzie złą rzeczą, a i dopiero co wczoraj udzielałem wskazówek w naszej Nowej Autterze to i zachciało mi się zwiedzić tę prawdziwą...
-
Wątróbka stanęła Wojciechowi w gardle, gdy do stolika Aluś przyciągnął Natalię. Jul, czytając kiedyś artykuł o pierwszej pomocy w magazynie Teutońskiej Akademii Medycznej wiedziała, co ma zrobić. Stanęła za mężczyzną (a dobrze, że miała szpilki!), chwyciła go wokół pasa i mocno ucisnęła. Pomogło. Wojciech wypluł wątrobę z gardła.
-Uff. Znowu się muszę napić - pomyślała patrząc na zdeformowany kawałek wątroby na stoliku, już nie miała apetytu na nic. Na nic, oprócz alkoholu.
-Natalio! Wspaniałe wydarzenie! Przejdzie do historii! Napijesz się z nami? -
Graf złapał oddech, nalał sobie wódki do cukierniczki i wypił, ze smutkiem spojrzał na leżącą na stoliku wątróbkę – Natalia, jak miło cię widzieć, pięknie wyglądasz. Szkoda, że na koronacji Alusia nie mieliśmy dość czasu, żeby zamienić kilka słów. Nie wiem czy się już znacie, to jest wicehrabina Jul Altrimenti… – graf objął wicehrabinę – …która mi dzisiaj towarzyszy… – zwrócił się do wicehrabiny – …a to jest… A zresztą przecież czytasz gazety i wiesz.
-
Wtem spod stołu wyłonił się Gruner i zaczął się wydzierać:
-Mam, Wasza Królewska Mość, mam ten kolczyk! Znalazł się - po czym wręczył złotą(platyna? tylo pytam?) biżuterię jego właścielowi...Królowi Aleksandrowi...-Wasza Książęca Wysokość @Natalia-Helena-von-Lichtenstein-Hergemon czy można liczyć na jakąś muzykę do potańczenia?-zapytał
-
Ucieszony król Dreamlandu nie posiadał się z radości - Naprawdę?! Naprawdę udało się go panu znaleźć? - syn arcyksięcia wylewnie podziękował za odnalezienie zguby - Oczywiście należy się znaleźne... - król urwał na chwilę po czym odchrząknął i kontynuował - Może napije się pan ze mną w ramach znaleźnego spirytusu?
-
Po kolejce spirytusu Król Dreamlandu zrobił taką minę, że graf chcąc przełamać ciężką atmosferę panującą przy stoliczku rzucił – Aluś się zaraz porzyga! Zróbmy głosowanie kogo powinien obrzygać. Ja głosuję za kandydaturą tej hostessy co nie chciała mnie wpuścić.
-
-Nie śmiałbym odmówić Waszej Królewskiej Mości- po czym podsunął kieliszek do butelki trzymanej przez króla Aleksandra. Pomyślał, zbił...
Sięgnął po szklankę... Spojrzał na "współtowarzysza tej chwili"...Ten zanegował. Gruner znów rzucił szkłem o podłogę...Wziął wazon... -
Król nalał hojnie do wazonu przelewając prawie połowę butelki, a następnie wzniósł toast - Za przyjaźń narodów! - ryknął głośno i nie czekając na towarzysza wypił całość jednym haustem
-
Słysząc słowa o Auterze, odwrócił się w stronę gościa.
– Och dzień dobry! Jak miło tu Pana widzieć i gościć! Jak Wam się podoba bankiet?
-
Nie mogę powiedzieć, abym takich nie lubił. Nawiasem mówiąc na wszelki wypadek wziąłem ze sobą trochę bimbru wysokiej jakości upędzonego w moich weerlandzkich dobrach rodowych. Byle gównem Was nie poczęstuję, raczej nie oślepniecie, ale jest to opcja dla odważnych. W każdym razie dwa baniaki leżą w samochodzie.
-
-- Witajcie. – odpowiedziała Natalia, nie zdradzając ani szczególnego entuzjazmu ani niechęci. – Widzę, że doskonale się bawicie, na tym mi zależało. – powiedziała, po czym wyciągnęła rękę do Jul na powitanie. – My się chyba jeszcze nie znamy. Natalia von Lichtenstein. – przedstawiła się. – Cieszę się, że podobał się Pani pokaz. Mam nadzieję, że Wojciech nie będzie szczędził środków, by zakupić Pani którąś z tych pięknych kreacji. Widziałabym Panią w czerwonym płaszczu. – zaproponowała, licząc na to, że Jul podłapie i jej były mąż wyjdzie uboższy o parę tysięcy kr. Potem skierowała się do Heinza. – Oczywiście. – cmoknęła głośno, a jedna z „mikołajek” podeszła, odebrała rozkaz i ruszyła w stronę zespołu, który zaczął grać muzykę do tańca. – A teraz wybaczcie, ale chciałabym również powitać pozostałych gości. – tymi słowami obróciła się i ciągnąć Pana Potockiego ze sobą skierowała się do stołu, gdzie gromadzili się Andrzej Fryderyk, Joanna Izabela i inni goście, których… o dziwo … nie znała. A przecież zaproszenia wybierała osobiście… Tak czy inaczej nie chciała więcej męczyć się w tym towarzystwie.