Dom Mody Auterra kolekcja zima 2020/2021
-
-Nie powiem, ze jestem znawczynią Skaarlandu może przybliżysz mi czemu znikneli? Jak to się stało? Bardzo chętnie posłucham o historii naszych gości. - powiedziała Joanna kończąc sałatkę i popijając winem tym razem czerwonym i bez bąbelków.
-
– Masz gust do wina! Wiedziałeś co wybrać.
Lokaj nalał siedzącym przy stoliku wino, zaczynając oczywiście od Cesarzowej.
Wiesz – w meandry polityki się nie mieszam. Pan Potocki wielokrotnie tak mi się przedstawiał, Tobie się tak nie przedstawiał? Nie ma więc chyba powodów by twierdzić że jest inaczej. Ach polityka, polityka.
Spojrzał na przybywających gości. Wydawało mu się że przemknęła znajoma mu postać. Zamyślił się. Jeśli to naprawdę on… Miał nadzieję, ze zdarzy się okazja, by zamienić z nim kilka slów.
– Ech, ciekawe czy dołączy do nas Natalia.
-
Ametyst zorientował się, że powili zaczyna być rozpoznawalny (zwłaszcza, że sztuczny wąs zamoczył się w winie i odkleił). Faradobus dosiadł się nieśmiało do stolika, przy którym zgromadziła się grupa ewidentnie trzymająca władzę.
Wybaczcie to niespodziewane przybycie, podrobione zaproszenie i opóźnienie. Po prostu bardzo lubię owoce morza i uznałem, że zjedzenie ich tu dziś nie będzie złą rzeczą, a i dopiero co wczoraj udzielałem wskazówek w naszej Nowej Autterze to i zachciało mi się zwiedzić tę prawdziwą...
-
Wątróbka stanęła Wojciechowi w gardle, gdy do stolika Aluś przyciągnął Natalię. Jul, czytając kiedyś artykuł o pierwszej pomocy w magazynie Teutońskiej Akademii Medycznej wiedziała, co ma zrobić. Stanęła za mężczyzną (a dobrze, że miała szpilki!), chwyciła go wokół pasa i mocno ucisnęła. Pomogło. Wojciech wypluł wątrobę z gardła.
-Uff. Znowu się muszę napić - pomyślała patrząc na zdeformowany kawałek wątroby na stoliku, już nie miała apetytu na nic. Na nic, oprócz alkoholu.
-Natalio! Wspaniałe wydarzenie! Przejdzie do historii! Napijesz się z nami? -
Graf złapał oddech, nalał sobie wódki do cukierniczki i wypił, ze smutkiem spojrzał na leżącą na stoliku wątróbkę – Natalia, jak miło cię widzieć, pięknie wyglądasz. Szkoda, że na koronacji Alusia nie mieliśmy dość czasu, żeby zamienić kilka słów. Nie wiem czy się już znacie, to jest wicehrabina Jul Altrimenti… – graf objął wicehrabinę – …która mi dzisiaj towarzyszy… – zwrócił się do wicehrabiny – …a to jest… A zresztą przecież czytasz gazety i wiesz.
-
Wtem spod stołu wyłonił się Gruner i zaczął się wydzierać:
-Mam, Wasza Królewska Mość, mam ten kolczyk! Znalazł się - po czym wręczył złotą(platyna? tylo pytam?) biżuterię jego właścielowi...Królowi Aleksandrowi...-Wasza Książęca Wysokość @Natalia-Helena-von-Lichtenstein-Hergemon czy można liczyć na jakąś muzykę do potańczenia?-zapytał
-
Ucieszony król Dreamlandu nie posiadał się z radości - Naprawdę?! Naprawdę udało się go panu znaleźć? - syn arcyksięcia wylewnie podziękował za odnalezienie zguby - Oczywiście należy się znaleźne... - król urwał na chwilę po czym odchrząknął i kontynuował - Może napije się pan ze mną w ramach znaleźnego spirytusu?
-
Po kolejce spirytusu Król Dreamlandu zrobił taką minę, że graf chcąc przełamać ciężką atmosferę panującą przy stoliczku rzucił – Aluś się zaraz porzyga! Zróbmy głosowanie kogo powinien obrzygać. Ja głosuję za kandydaturą tej hostessy co nie chciała mnie wpuścić.
-
-Nie śmiałbym odmówić Waszej Królewskiej Mości- po czym podsunął kieliszek do butelki trzymanej przez króla Aleksandra. Pomyślał, zbił...
Sięgnął po szklankę... Spojrzał na "współtowarzysza tej chwili"...Ten zanegował. Gruner znów rzucił szkłem o podłogę...Wziął wazon... -
Król nalał hojnie do wazonu przelewając prawie połowę butelki, a następnie wzniósł toast - Za przyjaźń narodów! - ryknął głośno i nie czekając na towarzysza wypił całość jednym haustem
-
Słysząc słowa o Auterze, odwrócił się w stronę gościa.
– Och dzień dobry! Jak miło tu Pana widzieć i gościć! Jak Wam się podoba bankiet?
-
Nie mogę powiedzieć, abym takich nie lubił. Nawiasem mówiąc na wszelki wypadek wziąłem ze sobą trochę bimbru wysokiej jakości upędzonego w moich weerlandzkich dobrach rodowych. Byle gównem Was nie poczęstuję, raczej nie oślepniecie, ale jest to opcja dla odważnych. W każdym razie dwa baniaki leżą w samochodzie.
-
-- Witajcie. – odpowiedziała Natalia, nie zdradzając ani szczególnego entuzjazmu ani niechęci. – Widzę, że doskonale się bawicie, na tym mi zależało. – powiedziała, po czym wyciągnęła rękę do Jul na powitanie. – My się chyba jeszcze nie znamy. Natalia von Lichtenstein. – przedstawiła się. – Cieszę się, że podobał się Pani pokaz. Mam nadzieję, że Wojciech nie będzie szczędził środków, by zakupić Pani którąś z tych pięknych kreacji. Widziałabym Panią w czerwonym płaszczu. – zaproponowała, licząc na to, że Jul podłapie i jej były mąż wyjdzie uboższy o parę tysięcy kr. Potem skierowała się do Heinza. – Oczywiście. – cmoknęła głośno, a jedna z „mikołajek” podeszła, odebrała rozkaz i ruszyła w stronę zespołu, który zaczął grać muzykę do tańca. – A teraz wybaczcie, ale chciałabym również powitać pozostałych gości. – tymi słowami obróciła się i ciągnąć Pana Potockiego ze sobą skierowała się do stołu, gdzie gromadzili się Andrzej Fryderyk, Joanna Izabela i inni goście, których… o dziwo … nie znała. A przecież zaproszenia wybierała osobiście… Tak czy inaczej nie chciała więcej męczyć się w tym towarzystwie.
-
– Tak szybko uciekła, że nie zdążyłem spytać, czy pożyczy mi mój odrzutowiec... – westchnał graf – Aluś, może ty spytasz mamy, czy mi pożyczy?
-
-O bimber! Do odważnych świat należy, trzeba próbować nowości - mówiąc to spojrzała na Andrzeja i Cilliana - ale mam nadzieje, że nie sama...ooo Natalia! chcesz spróbować wybitnego trunku oferowanego przez naszego gościa?
-
Jul odmachała organizatorce, ale tej już nie było. Przy stole zaś toczyła się dyskusja, gdzie powinna wylądować zawartość żołądka Alusia.
-Myślę, że na jego własne buty - rzekła podnoszą jedną brew. A potem szepnęła Wojciechowi do ucha - jeszcze jedno słowo usłyszę od ciebie o odrzutowcu, a marny twój los.
-
– Lichego trunku się nie spodziewam! Pewnie że skosztujemy.
Zauważył Natalię zmierzającą do ich stolika
– Choć Natalia, skosztujemy trunku wprost od naszego gościa.
-
– Moja droga, nie wiem czy wiesz, ale 5 minut temu uciekł ci rejsowy bombardier do Grodziska, kolejny leci chyba w sobotę. Myślisz, że czemu robię podchody pod ten samolot? – wyjaśnił z miną zbitego psa graf.
-
Adolf, bring bitte uns den Bimber - zwrócił się do swojego hirschberskiego adiutanta
Jawohl Majestät - odrzekł adiutant i kilka minut później wrócił z dwoma baniakami gotowymi do skonsumowaniaPijcie raczej szybko, to nie jest do delektowania się.
-
Aaa można zaryzykować i z bimbrem - powiedział Ludwik podstawiając swoją szklanicę i zdając się nie dostrzegać wzroku swojej partnerki.