Bistro u Ludwika
-
Poniedziałkowym wieczorem zjawił się w barze niespodziewanie ciemnowłosy mężczyzna w skórzanej kurtce - to Grzegorz ze Złotego Grodu. Zaintrygowany designem bistro, wszedł i ujrzał wśród ludu mięczy innymi Jej Cesarską Mość, oraz wielu innych znanych mu osobistości. Wyjąwszy korony ze swojego bojtlika, udał się po pierwszy łyk soku pomarańczowego. Wszak był zmęczony po wielogodzinnej podróży do Sławonii.
-
@grzegorz-tomasz-jakub-czartoryski
Natalia von Lichtenstein wracała właśnie z wyprawy do Rzeczpospolitej. Ponieważ jednak miała lot z przesiadką w Slavonii, umówiła się z Andrzejem Fryderykiem @Andrzej-Fryderyk w nowym bistro. W końcu tak umawiali się ostatnim razem w Dwoku, że w spokoju porozmawiają sobie w jakimś zacisznym miejscu.
Ponieważ jednak Andrzej spóźniał się, Natalia spojrzała na zegarek na ręce i westchnęła. Nie pozostało jej nic innego, niż poczekać w środku. W końcu nie było zbyt ciepło.
Przepchnęła z trudem wielką walizkę przez próg i wtarabaniła się do środka. Pobieżnie rozejrzała się wokoło, nawet nie zauważywszy Jej Cesarskiej Mości Joanny Izabeli, którą mogłaby w ostatnich czasach nazwać swoją dobrą przyjaciółką. Dotoczyła się więc do baru, postawiła torbę i usiadła na hokerze obok jakiegoś jegomościa. Zdejmując eleganckie rękawiczki, obejrzała go sobie od stóp do głów. Był rozczochrany, miał skórzaną kurtkę. Nie znała go, ale od razu rozpoznała w nim rodaka. Czekając na barmana zdecydowała się zagadać.- Złoty Gród, do boju! – powiedziała, uśmiechając się głupkowato, jak na nieobeznaną dziewczynę przystało. – Pan jest pewnie fanem jakiejś drużyny piłkarskiej? – wskazała głową na telewizor, gdzie właśnie transmitowano mecz.
-
@Natalia-Helena-von-Lichtenstein
Wtem jegomość uśmiechnął się lekko i odpowiedział
- Niezupełnie. Owszem, zdarza mi się zobaczyć nieraz mecze drużyn, głównie z mojego kraju, i to jeszcze w czasie wolnym, którego z racji pełnienia roli jako Tenutariusz Cesarski mam niezbyt dużo. To nazywanie mnie fanem to za dużo powiedziane. Po prostu jak się nadarzy jakaś okazja, to z niej korzystam, niezależnie jaki wynik mógłby nastąpić, albo kto z kim miałby zagrać. Przy okazji, gdybym był rzeczywiście jakimś zagorzałym fanem danego klubu, to prędzej Przepiękna Dama zobaczyłaby mnie albo na boisku, albo w roli selekcjonera, niż - bądźmy szczerzy - polityka. - lekko uśmiechniętym tonem wypowiedział swoje słowa Grzegorz.Spojrzał nagle w pomieszczenie, w którym jeszcze nigdy przedtem nie był, wszak zdawał sobie sprawę, że bistro dopiero co zostało otwarte, po czym wziął kolejny łyk soku pomarańczowego.
- Widzę, że nie tylko ja tutaj zawitałem - bowiem JCM Joanna Izabela, a teraz również Dama. Jakie wrażenie sprawia Wam te miejsce? - zapytał z zainteresowaniem.
-
Joanna Izabela poprosiła o jakiś miejscowy napój, nie wiedziała co dostanie wiec czekała na rekomendacje właściciela.
-Świetny wystrój i tak tu spokojnie. W Teutonii jednak cały czas coś się dzieje. Ostatnio znalazłam prezent na balkonie w pałacu cesarskim. -
@grzegorz-tomasz-jakub-czartoryski
@Joanna-Izabela-- Myślałam, że to męska powinność, znać się na piłce. Czyli Pan się nie zna? – odparła krótko i trochę prowokująco, żeby zaognić trochę rozmowę. – Oooo Jej Cesarska Mość. Jak wspaniale. – powiedziała i zeskoczyła z krzesła. Z lekkim, ale efektownym ukłonem zaprosiła Joannę Izabelę do siebie. – Wasza Cesarska Mość, jeśli szuka Pani towarzystwa, to zapraszamy do nas. Pan… - obejrzała Pana Grzegorza jeszcze raz z góry do dołu. - … Tenutariusz Cesarski postawi nam po drinku. – uśmiechnęła się zadziornie.
-
@natalia-helena-von-lichtenstein @Joanna-Izabela
A z przyjemnością postawię - odrzekł i poprosił barmana o trzy drinki.
Rozmowy o piłce przez dłuższy czas nie dokończyli, chociaż nurtowała go jedna kwestia: - Jaki temat poruszyć w rozmowie, żeby Damy i Jej Cesarskiej Mości nie zanudzić, wszakże doświadczenie między Czartoryskim a Cesarzową i Panią Natalią znacząco odbiegają od siebie. Jednak nie długo się tym przejmował i cierpliwie czekał. -
Sorcha zaciekawiona weszła do lokalu, usiadła przy barze i pyta"
czego można się napić tak szybo aby się humor poprawił? -
Andrzej przybył ostatecznie do nowego przybytku. Przyszedł w towarzystwie nowej sekretarki. Aldona wprost uwielbiała świeżą kawę i bardzo chciała odwiedzić tę sławną nową kawiarnie w Slawonii. Czemu więc nie? A być może jej pomoc przyda się na wyjeździe?
Od wejścia się jednak rozdzielili. Rozejrzał się po kawiarni – takie tłumy i tyle znajomych twarzy. Szybko zauważył Jej Cesarską Mość Córkę, siedzącą przed talerzykiem z ciastkiem.
– Ciekawe czy już spróbowała całego menu – pomyślał. Szybko jednak zauważył, ze rozmawia z inną, znajomą osobą. Podszedł
– No cześć Natalia! A co Ty dziś tak wcześnie przyszłaś? . Właśnie przybyłem.
Spojrzał na tabliczkę z informacją, o darmowej pierwszej kawie dla gości i zniżce.
– Pozwolicie Panie że coś zamówię?
Wpatrywał się w informację o darmowej kawie, jakby coś analizował. Po chwili jednak zwrócił się do barmana:
– To ja poproszę herbatkę. -
Joanna Izabela sączyła drinka zamówionego przez Grzegorza.
-O tato! Widzę, że sekretarka się podoba wiec niespodzianka udana. W ogóle pożałowałeś mi prezentu, zastanawiam się czy z stryjem duszami się ostatnio nie zamieniliście - powiedziała naburmuszona Cesarzowa - No chyba, że jakiś spóźniony dostane - zaczęła się przyglądać czy przypadkiem nie jakiejś paczuszki w rękach. -
@joanna-izabela
– Ale przecież tylko grzeczne dzieci dostają prezenty! Tyle osób mi się na Ciebie skarżyło!Spojrzał na swoją córkę. Wyraźnie nie była w nastroju.
– No już, już. Którego z ciast jeszcze nie próbowałaś?
-
Joanna Izabela wskazała palcem na najdroższe ciasto w menu, jakieś płatki złota i inne dziwne rzeczy.
-Tego! Jak będziesz zamawiał to pamiętaj też o Natalii. Czuje, że jej też posmakuje. -
Spojrzał na cenę. Chciał zapytać czy jest pewna, lecz gdy spojrzał na córkę, wiedział, że to nie jest dobre pytanie. Westchnął i powiedział do obserwującego sytuację barmana:
– Trzy kawałki…
Wtem za jego plecami pojawił się Grzegorz, który zapytał jego córkę o to, czy drink jest smaczny.
– Czte…
– Och jak się Waszej Królewskiej Wysokości podoba? – usłyszał znajomy głos Aldony, która pojawiła się jakby znikąd. - Jestem tak szczęśliwa, że wziął mnie Wasza Królewska Wysokość ze sobą.Mówiłem, że masz mi mówić po imieniu – pomyślał. Westchnął głośno, spoglądając raz jeszcze na cenę ciasta.
– Pięć kawałków poproszę…
-
Sorcha pije już 8 kieliszek jakiegoś trunku i dalej nie ma humoru
-
Joanna Izabela zobaczyła Sorchę gdy jej ojciec próbował zamówić pięć kawałków ciasta.
-Sześć! Sześć! Oczywiście na rachunek tego pana - tutaj wskazała otwartą dłonią na Andrzeja - Mam nadzieje, że ten kawałek ciasta jednak poprawi twój nastrój droga wiedźmo! Natomiast co do drinka dobry jednak chciałabym czegoś szalonego, może @Grzegorz-Tomasz-Jakub-Czartoryski spróbujesz swoich umiejętności barmańskich i przygotujesz nam coś ciekawego - zwróciła się do Tenutariusza Cesarskiego -
– Tak, sześć – tylko potwierdził Andrzej.
Och dzień dobry Sorcho. Miło wiedźmę widzieć, mam nadzieję, że zły nastrój nie jest złym omenem?
-
@joanna-izabela
Po namowach ze strony JCM, Grzegorz bierze się za przygotowanie swojego tajemniczego trunku.
O tym nie wiedzieli nawet moi współpracownicy. To mieszanka owoców z lasu w moim lennie Górnica - malina, jagody, jeżyny (oczywiście starannie przemyte), miodu złotogrodzkich pszczelarzy, oraz ręcznie robionego truskawkowego likeru.
Do szafy grającej włożył utwór Depeche Mode - "Personal Jesus" "Personal Jesus" i od tej pory wzrok wszystkich klientów zwrócony był w stanowisko barmana, gdzie w rytm ww. utworu miesza tak zwany "Czartrunek".
Po zakończeniu procedury tłum wiwatował, jednak sam zainteresowany słyszał tylko bicie serca, i tarcie kostek lodu w środku czerwonego szejkera. -
-- Oh, rzeczywiście. Nie przestawiłam zegarka. Ta zmiana czasu… - wyjaśniła Andrzejowi, taksując wzrokiem jego sekretarkę. – Czy umie Pani odbierać trzy telefony na raz? To taka podstawa w tym zawodzie. – stwierdziła, a potem oglądała popis Pana Czartoryskiego, zajadając ciasto. Klaskała przy tym i bardzo dobrze się bawiła, śmiejąc się w głos. W końcu wyciągnęła swoją portmonetkę, która ledwie zapinała się od zwiniętych w środku rulonów gotówki. Wyciągnęła banknot 100 kr i włożyła Panu Czartoryskiemu za pasek od spodni. – Pani Sorcha. – zagadała do intrygująco wyglądającej Pani obok. – Słyszałam, że sprzedaje Pani różne wywary. Potrzebuję eliksir miłości na pewną osobę. – rzuciła krótkie spojrzenie Andrzejowi.
-
Wtem do przybytku przybył Heinz-Werner. Rozejrzał się dookoła. Wolnych miejsc było niewiele. Ledwo, gdzieś w kącie dojrzał mały stoliczek dla dwóch osób. Czym prędzej ruszył by zarezerwować sobie wolne krzesełko. Mimo tego, że był wysportowany, to jednak jakoś ślamazarnie zabierał się za "pokonywanie" przeszkód w postaci innych gości. Gdy już docierał do owego miejsca docelowego, ni stąd, ni zowąd, tuż przed nim jakiś inny klient zajął "jego" stolik. Grüner stanął jak wryty, sam do siebie, przez zaciśnięte zęby, srogo przeklnął w języku ojczystym. Ponownie był zmuszony szukać wolnego miejsca. Zapuścił więc "żurawia" i rozejrzał się dokoła. Wszystko było jednak zajęte... Dłuższą chwilę stał tak z rękoma pod boki i zastanawiał się co począć. A pić się chciało...
-
Ludwik był zaskoczony zainteresowaniem z jakim spotkało się Bistro i ilością klientów - chyba muszę dostawić miejsca w ogródku - pomyślał .
Cały dzień zajmował się papierkową robotą w gabinecie na zapleczu, zamawiał co trochę nowe artykuły spożywcze, których co i rusz zaczynało brakować, aż zmęczony zasnął wpadając twarzą w klawiaturę. -
Joanna Izabela zobaczyla @Heinz-Werner-Grüner który nie wiedział co ze sobą zrobić
-Zapraszamy do nas - zawołała - zawsze można połączyć stoliki w końcu jakby nie patrzeć wszyscy się znamy. - skosztowała drinka przygotowanego przez Grzegorza. Malina, jagoda, jeżyny i czyżby czuła jeszcze porzeczkę? Próbowała nie skrzywić się na ten smak, jednak nie udało się jej powstrzymać salwy kaszlu.