Srebrny Róg – Sala Kongresowa
-
Joanna Izabela weszła za VATem do sali kongresowej ubrana w krótką czarna sukienkę.
Mimo, że próbowała cicho i bez zbędnego szumu wejść do swojej loży nie udało jej się to. Z rozbawieniem spoglądała na Vanderleia który to robił jakieś dziwne miny do przybyłych osób. Natalia zawsze lubiła ekscentryków, co poradzić. Skinęła głową w stronę ojca po czym siadła na swoim miejscu zastanawiając się czy JCKW pojawi się dzisiejszej gali.
-
Choć wciąż był zajęty ostatnimi przygotowaniami, gdy tylko zobaczył zajmującą miejsce w loży @joanna-izabela uśmiechnął się szczerze i pomachał w jej stronę.
Ech, co to będzie za wspaniałe wydarzenie!
-
August przybył, popatrzył, pomyślał i stanął z boku. Tak, jego stara, dobra klasyczna metoda. Obserwować i zanadto się nie wtrącać. - Chyba ostatnio za często zapuszczam się na podróże zagraniczne... Wcześniej Winkulia, teraz Teutonia... No nic. Trzeba obserwować i cieszyć się nadchodzącymi wydarzeniami - rozmyślał, jednocześnie nie zaprzestając pasjonującego zajęcia jakim było obserwowanie przygotowań.
-
@joanna-izabela Ach, Joanna Izabela, piękna jak zawsze. Tytuł Cesarzowej mógł dodawać Jej wprawdzie lat - cóż poradzić, że zazwyczaj, gdy człowiek myśli 'Cesarzowa' widzi starą, rozlazłą babę, taką co to z koniami.... - no w każdym razie Ona do tego niekorzystnego stereotypu nie przystawała nic a nic.
Wprawdzie Vanderlei starał się traktować monarchinię z teatralną obojętnością, ale lata, gdy wiernie warował przy Jej tronie na smyczy i w kagańcu, robiły swoje. Instynkt zadziałał, a on zawstydzony, zdążył tylko w ostatniej chwili zakryć ręką usta, po czym wydał z siebie ciche 'chau chau'.
-
Joanna Izabela zobaczyła jak Vanderlei zakrywa usta ręką. Co prawda nie mogła usłyszeć co tam mówi ale jego tęskny wzrok psiaka tłumaczył wszystko. Jako, że przez moment zrobiło jej się przykro postanowiła posłać mu chrupki. Trzymała je dla elpingów ale wiedziała że to ulubione jedzenie Vanderleia z czasów gdy jeszcze mieszkał w zamku królewskim.
-
Alfred zdjął marynarkę i zostawił ją garderobianemu, bo w Sali było dosyć ciepło po czym siadł sobie gdzieś z boku. Tak samotnie wyglądał dość smutno, no ale nie miał z kim przyjść. W sumie, to może nawet lepiej, samotni panowie mogą spotkać się z zainteresowaniem kobiet.
-
@joanna-izabela Wasza Cesarskość, jestem zachwycony! Czy zechce mi Majestat zezwolić na podeptanie swych uroczych nóżek w dzikim tańcu wprost z Huculszczyzny?
-
W starym palcie, ze starym cylindrem w dłoni, opierając się na lasce, atak reumatyzmu baron Borys wyglądał staro, ale czy jaro?
-
@franz-joseph-von-habsburg Joanna Izabela była zachwycona przybyciem JCKW,
-Oczywiscie ale to na bankiecie, niech się Wasza Cesarska i Królewska Wysokość rozgości w loży. Może szampana? Mam nadzieje, że nie jest Wasza Wysokość głodny bo niestety mam tylko chrupki...Po czym wskazała Franzowi Josephowi von Habsburgowi miejsce które było przeznaczone dla niego.
-
@targersdorf-borisz Borisz, nagyon örülök!
-
@joanna-izabela Ależ, Wasza Cesarska Mość, z przyjemnością zajmę miejsce! Z przyjemnością się napiję w tak doborowym towarzystwie!
-
Lekko czerwony na twarzy król Dreamlandu i Scholandii wszedł do sali krokiem sugerującym, iż nabawił się pourazowego zespołu przeciążeniowego goleni prawej. Ubrany w elegancki smoking wszedł do sali w towarzystwie adiutanta i sprawiał wrażenie nieco zagubionego. Natychmiast na pomoc ruszyły dwie hostessy o wyjątkowo obfitym buście. Rozbawiony monarcha pozwolił się zaprowadzić do loży, po czym chichocząc umieścił obu hostessom zwitki unijnych koron w dekoltach. Rozejrzawszy się dookoła przed zajęciem miejsca spostrzegł siedzącą po lewej stronie cesarzową.
-Cześć! - wypalił jowialnym tonem wyjątkowo rozbawiony król po czym nie czekając na reakcję JCM wskazał dłonią na Vanderleia kręcącego się gdzieś w części sali przeznaczonej dla mniej znamienitych gości - Wiedziałaś, że ten bawidamek został moim ojczymem? - dobry humor nie opuszczał monarchy.
Chwilę po tym jak zwalił się ciężko na swoje miejsce po prawej stronie jakby spod ziemi wyrósł kelner, który sprawnym ruchem dłoni postawił przed królem wódkę z sokiem pomarańczowym w ulubionych przez monarchę proporcjach 1:1. Najwidoczniej i tutaj dotarły pogłoski, iż stary król Dreamlandu to najlepszy klient. Wystarczyło regularnie donosić mu alkoholu, a hojny król chętnie dawał spore napiwki. Kolejne banknoty dość szybko zmieniły właściciela, gdy nagle twarz monarchy stężała.
-Damie pan żeś nie przyniósł! - burknął król niezbyt literacką teutońszczyzną, -
@Franz-Joseph-von-Habsburg Jó estét, felség.
-
Zaproszeni goście zgromadzili się w auli, w której momentalnie zrobiło się gwarno i tłoczno. Rozmowy przerwał anons puszczony z głośników. Wszyscy zasiedli na swoich miejscach, światła przygasły, a kurtyna rozsunęła się, ukazując oświetlony ekran. Wkrótce muzyka zagrała głośniej, a na scenę, w akompaniamencie licznych oklasków, wkroczyła para prowadzących. Natalia von Lichtenstein przybyła w zjawiskowej, czerwonej kreacji z jednym długim rękawem a wraz z nią Andrzej Fryderyk w odpowiednim garniturze. Uśmiechając się szeroko pomachali do wszystkich zebranych i podeszli do swojego stanowiska przy mównicy.
Natalia poprawiła nieco mikrofon, ukazując wszystkim zebranym swój nowy nabytek – pierścionek zaręczynowy z diamentami w barwach narodowych oraz obrączkę. Wyszukała też kogoś wzrokiem wśród publiczności i niemal niezauważalnie puściła mu oczko, ukazując w uśmiechu swoje piękne białe zęby.
-- Miło mi powitać Państwa na pierwszej w historii wolnego Cesarstwa Teutonii Gali wręczenia nagród walentynkowych. Cieszy nas Państwa liczne przybycie. W dniu dzisiejszym czas umilą Państwu – wskazała ręką na Andrzeja Fryderyka. - Andrzej Fryderyk …
-- …Oraz Natalia von Lichtenstein… - dodał Andrzej, pochylając się nad swoim mikrofonem.Po tym, jak oklaski ucichły, Natalia znów zabrała głos.
-- Szanowni Państwo, za chwilę będziemy prezentować Państwu wyniki plebiscytu, ujawniając po dwie kategorie. Po tym każdy ze zwycięzców będzie miał około 10 minut na wejście na scenę i odebranie statuetki. Jeżeli ktoś z Państwa wyrazi prośbę o wydłużenie tego czasu, prosimy o informację zakulisowo.* – Wyjaśniła, po czym popatrzyła na Andrzeja, jakby upewniając się, że o niczym nie zapomniała wspomnieć. - *Tymczasem… zaczniemy od występu artystycznego. Galę otworzy dla Państwa specjalny gość. Powitajmy na scenie: Annę Konstancję von Brockdorff!
-
Witam wszystkich serdecznie. Jako że Natalia wszystko chyba wyjaśniła, to ja przejdę do rzeczy! Naszą wspaniałą galę nagród zaczniemy od kategorii towarzysz na bezludną wyspę.
Cóż moŋę powiedzieć: są takie osoby, bez których świat jest smutniejszy – odruchowo spojrzał w kierunku Natalii. – Są też takie, które dzięki swojej wiedzy i umiejętnościom potrafią najtrudniejsze sytuacje przemienić w przyjemną przygodę. Jedno jest pewne. Jak wybieramy się na bezludną wyspę, to lepiej się nie pokłócić ze swoim towarzyszem już pierwszego dnia.Trzecie miejsce, trzema głosami zajął… Torkan Ingawaar! Bez wątpienia jego zdolności lingwistyczne są nieocenione… Ale czy na wyspie będzie z kim się porozumieć? Może właśnie dlatego o jeden głos więcej zdobył Heinz Werner Grüner, który zajął drugie miejsce! Któż by nie chciał towarzystwa tak wspaniałego człowieka?
Jednakże w kategorii „Towarzysz na bezludną wyspę”, głosami aż sześciu z naszych respondentów wygrała niezawodna, cudowna i wspaniała Joanna Izabela!
Serdecznie gratulujemy i zapraszamy Waszą Cesarską Mość po odbiór tej pięknej statuetki! Zachęcamy też do składania gratulacji.
-
Gratuluję, Majestät!
-
OKLASKI
-
A ja tupię! Klaskanie jest monarchofaszystowskie.
-
Odgłosy uderzania pustą szklanką o stół.
-
Wojciech Hergemon był od wczoraj przejazdem w Srebrnym Rogu. Nie ściągnął go tu jednak sentyment (pomimo tego, że każdy zakamarek miasta przypominał mu liczne karty z teutońskiej historii, od masakry wydziału prawa podczas Teutońskiego Maja po zdradę Gellończyków w październiku zeszłego roku), lecz twarde interesy. Nieprzychylność sarmackiego rządu sprawiła, że jego majątek w Sarmacji topniał z każdym dniem, a resztę rozkradli dalsi pociotkowie ministrów. Korony może nie były zbyt wiele warte, ale gdy nie starcza do dziesiątego nie można wybrzydzać.
Szedł samotnie przez ciemny i okryty mroźną mgłą Srebrny Róg, gdy zobaczył oświetloną salę, gdzie liczna służba roznosiła jedzenie i napitki wśród jeszcze bardziej nielicznej arystokracji. Przypomniał sobie o zaproszeniu, które znalazł w kieszeni marynarki. Większość była wprawdzie zapisana wyciągiem z jego teutońskiej buchalterii, ale nadal dało się odczytać oryginalny tekst. Spojrzał jeszcze raz w wielkie rozświetlone okna, w których bawiły się, czy też raczej starały się bawić, nieliczne osoby.
W sumie, co mi szkodzi? – pomyślał. Wszedł do środka, zastanawiając się, czy nie popełnia aby faux pas, nie przynosząc na dreamlandzką modę własnego krzesła i stoliczka. Cóż, Teutończyków w Srebrnym Rogu to chyba nie dotyczy. Niedbale podał zaproszenie i oddał kaszmirowy płaszcz szatniarzowi, poprawił kwiecistą poszetkę oraz mankiety koszuli i wszedł do środka. Zblazowani arystokraci byli brawa, więc najwyraźniej był już spóźniony, ale cóż to za znaczenie. Zaczął rozglądać się za jakimś wygodnym miejscem.