Dotoczyliśmy się. Styl nie był szczególnie porywający, sprawy stały na ostrzu noża, decydowały nawet nie detale, ale tych detali drobne, gołym okiem niedostrzegalne elementy.
To, co można na pewno zaliczyć na plus to defensywa. W fazie grupowej nie straciliśmy bramki, w pucharowej zaś, z gry, jedną, ze Starosarmacją. Sanevuori zanotował 100 proc. skuteczność w obronie. Szacun.
Ata jednak niepokoił. Warman zazwyczaj był kryty, a Hyvarinen mimo swoich 12 cegieł wciąż nie był w stanie wziąć na siebie ciężaru gry.
Więc się czołgaliśmy.
W ćwierćfinale 1-0 z Trizondalem po bramce Warmana z wolnego w doliczonym czasie gry.
W półfinale po karnych (4-2) ze Starosarmacją. Trener Bouboulina-à-la-Triste, jak to on. Najpierw „cegły nie kłamią”, a później walczy jak kukuł. Choć więc Viljala już w siódmej minucie otworzył wynik, to Sarmaci odpowiedzieli błyskawicznie nieuznaną bramką Powały. A na kwadrans przed końcem wyrównali z kontry. Znów mieliśmy więcej sytuacji bramkowych, znów ich nie wykorzystaliśmy. I nie pomogła czerwona kartka dla rywali w końcu pierwszej części dogrywki. Uratowały nas gorące głowy Sarmatów, którzy zmarnowali dwa pierwsze karne.
W finale czekał nas Dreamland. Dreamland, który pokonał faworyzowany (nie bez przyczyny) Hasseland. Ale trener Michaelus znany jest jako nieprzewidywalny taktyk. Wczoraj grał z lewej, dziś z prawej, jutro zrobi podkop pod bramkę.
Efekty? Teutonia grała w dziada w środku boiska, a rywale odgryzali się (bo owszem, odgryzali się) zza wysokich obronnych szańców.
Nie obyło się bez wpadek. W 70. minucie tej bezpłciowej kopaniny trener Leszczyński zdjął z boiska... Warmana, lidera drużyny, wprowadzając w jego miejsce młodziutkiego Barlina. Szok, niedowierzanie, gradobicie pytań granicznych.
Odpowiedzi? Trenerski algorytm zmian implodował. Rywale tak skutecznie kryli Warmana, że okazał się najsłabszym graczem w ataku. Graczem do zmiany.
Siedem minut później, a jakże, karny. Etatowy ich egzekutor, a jakże, na ławce. A Lewis, a jakże, pudłuje.
Dwie minuty przed karnymi krytykowany kilka akapitów temy Hyvarinen dał nam zwycięską bramkę i tytuł. Więc może jednak jakiś tam ciężar doniósł.
Udało się obronić tytuł mistrzowski, choć rywale postawili ciężkie warunki. Ale jak już to gdzieś wspomniałem, takie tytuły smakują bardziej.
Tym samym, zgodnie z zapowiedziami, żegnam się z kadrą Teutonii. To były piękne niemal cztery lata, 15 sezonów. Dwa złota mundialu, jedno srebro, jedno złoto Ligi Mikroświatowej i kilka sreber. Wystarczy.
Prowadzenie reprezentacji teutońskiej było dla mnie wyróżnieniem i radością, zwłaszcza że przychodziłem jako trener niedoświadczony między-v-narodowo. Takie zadanie to jednak poczucie obowiązku, chwile presji, a zarazem i wypalenia. Przyda się odrobina świeżej krwi.
Nie będę przedstawiał mojego znakomitego następcy, zwłaszcza że jest znany z wielu mikroświatowych boisk tak jako trener, jak i działacz. Mam tylko nadzieję, że wszelkie czynniki i kibice dadzą mu czas i przestrzeń do zbudowania drużyny wobec własnej koncepcji, a kadra wymaga odmłodzenia.
Dziękuję za te lata, dziękuję za frustracje, radości i wszelkie inne emocje. Dziękuję wszystkim trenerom i kibicom. Do zobaczenia!