Dom Mody Auterra kolekcja zima 2020/2021
-
Hmm sprobuj zamieszkac na terenie KT moze dlatego nie widzisz. W kazdym razie @Mateusz-Wilhelm zerknij co moze byc nie tak
-
Ok, już wiem... Myślałem, że da się z poziomu forum napisać. Muszę wejść na główną. Przepraszam za kłopot...
-
@Natalia-Helena-von-Lichtenstein-Hergemon prosiłbym tylko o informację, czy poczta dotarła...
-
Niestety nie dotarła. A już korespondowałam z kimś innym na PW, więc powinno działać.
-
Przez moment zdębiałem... Problem teraz jest tej natury, że jak wysyłam, według wskazówek JKM Joanny Izabeli, to wysyłam to do... siebie.
-
Dzisiaj to akurat się wszystko może pierdolić z przyczyn systemowych.
-
No, linki źle wchodzą. Ręcznie wejdź na:
https://www.uniapanstw.pl/profil/wiadomosc/U00065 i powinno działać. -
Dzięki za pomoc, ale tym razem discord przyszedł z pomocą. Wybaczcie, nie skojarzyłem, że kończące się prace systemowe mogą "coś popierdolić".
-
Już od wczesnych godzin rannych tłumy teutońskich modnisiów zbierali się pod Domem Mody Auterra by nabyć ostatnie bilety przeznaczone dla publiczności. Rozemocjonowanie dało się wyczuć, każdy chciał się dostać. Zaproszeni goście jeszcze nie zaczęli się zjeżdżać, ale można było ujrzeć już kilka mniej lub bardziej znanych postaci mikroświata.
Po drugiej stronie ulicy, gdzieś w oddali stał brodaty mężczyzna w niezbyt wytwornym płaszczu w kolorze niedźwiedziej skóry, choć na pewno nią nie był. Ot, zwykły niczym nie wyrózniające się nakrycie. Na głowie miał kapelusz, w równie mało ciekawych odcieniach brązu i szarości. Spoglądał na tłum i nie mógł się nadziwić jak ten tłum chce się dostać...
Wtem tuż obok "przeleciał" obok niego z niezwykłą prędkością widowiskowy pojazd(wspomagany myszami)....I tak pomału nadchodziła godzina "zero"... -
Drzwi do auli pokazowej Domu Mody zostały otwarte. Do rozpoczęcia pokazu mody zostało jeszcze około półtorej godziny, jednak widzowie dostali wcześniej możliwość wejścia do środa, by zapoznać się z wnętrzem, zająć miejsca i porozmawiać ze znajomymi i nieznajomymi twarzami. Od drugiej strony budynku rozstawiono czerwone barierki, przy których stała ubrana w garsonkę młoda dziewczyna z listą w ręku. Jak można się było spodziewać, asystentka Natalii von Lichtenstein. Miała za zadanie wpuszczać wyłącznie osoby z zaproszeniem VIP i obdarzać promiennym, młodzieńczym uśmiechem.
Idąc do środka po czerwonym dywanie wkraczało się do sporej wielkości sali w stylu greckim z kolumnami, półnagimi rzeźbami i białymi rozetami na suficie. W środku panował nastrojowy półmrok oświetlany tylko kryształowymi żyrandolami i kilkoma reflektorami zawieszonymi na stalowych stelażach, jakby czekającymi na sygnał do startu i skupienia się na długim wybiegu. Z głośników leciała znana nuta, tworząca przytulną atmosferę i która z pewnością niosła ze sobą pewne ukryte znaczenie.
Na środku auli rozciągał się wybieg, wokół którego rozstawiono wygodne krzesła dla gości ze strefy VIP. Byli oddzieleni barierkami od reszty odwiedzających pokaz, którzy mogli stanąć nieco dalej od sceny. Pomiędzy gromadzącymi się widzami poruszały się urodziwe hostessy w strojach „mikołajek”, rozdające kieliszki z małym aperitif w formie kieliszka musującego białego wina.
Dalej przechodząc przez łuk drzwiowy dochodziło się do sali bankietowej, która na ten moment jeszcze pozostawała zagrodzona.
-- Szanowni Państwo, dziękuję za przybycie. – z głośników dobiegł znany wszystkich zaproszonym głos Natalii Heleny von Lichtenstein-Hergemon. – Proszę powoli zajmować miejsca. Pokaz rozpocznie się już niebawem poprzedzony trzykrotnym dźwiękiem gongu.
Jak można się było domyślać, Pani Natalia Helena von Lichtenstein-Hergemon znajdowała się za kulisami, by dopilnować osobiście powodzenia pokazu.
(Do ok. godziny 17:00 pozostawiam czas na napisanie postów przed rozpoczęciem pokazu.)
-
W obiekcie znajdował się już Michał Jerzy Potocki, który przyjechał tutaj wraz z Panią Natalią którą przywiózł. Oczekiwał on na znajome twarze.
Chodził sobie od ściany do ściany, patrzył na dekoracje i podziwiał je.
Ciekawe kiedy pojawią się goście? Ciekawe jakie będą stroje. Na pewno dobre. - rozmyślał. Akurat jedna z hostess podeszła do niego i podała mu kieliszek.
-- Dziękuje. - odpowiedział uprzejmie Michał. -
-Proszę- Gruner nieśmiało podał zaproszenie "dziewczynie z listą w ręku". Ta wyszukała jego nazwisko, następnie okrasiła jego spojrzenie szerokim uśmiechem i lekkim ruchem ręki zaprosiła przybysza do środka budynku.
-Witamy serdecznie, w imieniu Arcyksieżnej Natalii w progach Domu Mody Auterra. Życzymy miłej zabawy-rzekła radośnie
Brodaty mężczyna przekroczył progi Domu Mody Auterra z niezwykłym zaciekawieniem. Spodziewał się znakomitych, pięknie urządzonych sal, ale całość chyba przerosła jego oczekiwania. Gdyby ktoś na niego spojrzał z boku zauważyłby, że jego szczęka była otwarta na wyraźny znak podziwu.
Ogarnął się po dłuższej chwili, oddał swój płaszcz i kapelusz do szatni, po czym usłyszawszy głos organizatorki przez głośniki, ruszył zgodnie z jej wytycznymi.
Nieco się rozglądał, ale czuł się strasznie nieswojo, stanął więc w kącie, gdzieś pod filarem i przyglądał się dalszym wydarzeniom. -
Michał spostrzegł nowo przybyłego gościa i ruszył w jego kierunku.
-- Witam pana Porucznika. - nie czekając na odpowiedź
-- Może skosztuje Pan białego wina, które podają hostessy? Czy mój pałac nadal stoi w Salzburgu? Doniesiono mi bowiem, że dostał nóg i się przeniósł.. - Potocki uśmiechnął się szczerze i zamilkł w oczekiwaniu na odpowiedź. -
-Witam Szanownego Pana. Stał jeszcze jak wyjeżdżałem...Tak mi kazano powiedzieć. - leutnant Grüner uśmiechnął się od "ucha do ucha" ukontentowany ze swojego żartu. Skłonił się gdy hostessa podeszła, po czym odmówił.
Nie mogę dziś się napić. Przynajmniej nie o tej porze. Szanowny Pan wybaczy.- skłonił się i w kierunku Namiestnika. -
Joanna Izabela wraz z ojcem Andrzejem Fryderykiem pojawili się w auli.
Zanim zdążyli pomyśleć o sięgnięciu po swoje zaproszenia zostali od razu przywitani przez miła asystentkę Arcyksiężnej i wskazano im odpowiednie dla nich miejsca. Joanna skinęła na kelnera i po chwili pojawiły się przed nimi kieliszki musującego auterrskiego wina.
-Oh wyborne, to chyba jeden z lepszych roczników - pochwaliła cesarzowa upijając łyk - Nie uważasz ojcze, że Natalia robi jedne z niesamowitszych wydarzeń w całej Teutonii i wie jak zadbać o gości? - zapytała. -
Jego Królewska Mość podjechał srebrnym służbowym Volkswagonem Halnym w oszczędnym dieslu i nie czekając na otwarcie drzwi przez szofera sam otworzył sobie drzwi i wysiadł u stóp schodów prowadzących do budynku. Odprawiwszy ręką lokaja wdrapał się na szczyt schodów.
-Czy mogę panu jakoś pomóc? - zagadnęła w dialekcie loardzkim języka teutońskiego hostessa z przyjacielskim uśmiechem przyklejonym do twarzy.
Król Dreamlandu skrzywił się słysząc tę mowę i wskazał podbródkiem na kłębiące się w środku tłumy gości
-Zostałem zaproszony na pokaz mody - powiedział powoli przeciągając akcentowane sylaby - Zdaje się, że dobrze trafiłem? - dodał w ten sam sposób
-Czy ma zaproszenie? - uprzejmy uśmiech wyjątkowo źle się komponował z loardzką gwarą wzbudzając w królu poczucie dalece posuniętego gwałtu na decorum. W milczeniu wyjął kopertę a następnie podał ją hostessie.
-Wasza Królewska Mość - rozległ się okrzyk starszej kobiety drobiącej krótkimi nóżkami po dywanie - Ależ nie! - dodała widząc, iż wyjął już zaproszenie - Zapraszamy! - krzyknęła usłużnie.
Król minął dwie kobiety słysząc jedynie w oddali coś, co w gwarze loardzkiej najpewniej było sposobem skarcenia młodszej pracownicy przez starszą, a następnie skierował swoje kroki do lobby. Minął swoją bratanicę ubraną w piżamę odnotowując w pamięci, iż musi o tym powiedzieć swojemu ojcu. -
Tuż przed 17:00 pod Dom Mody zajechał leciwy zielony Bentley Arnage. Kierowca wysiadł pierwszy i otworzył drzwi jego pasażerom, kolejno wicehrabinie Altrimenti oraz grafowi Hergemonowi. Graf rozejrzał się, czy w ich kierunku nie są zwrócone ciekawskie oczy, postawił na dachu Bentleya dwa kieliszki i nalał do nich dyskretnie coś zza klapy marynarki. Wypił wraz z wicehrabiną (która się lekko skrzywiła), zabrał kieliszki z dachu limuzyny i wsadził do bocznej kieszeni.
– Trzeba było wczoraj tyle nie pić. – rzucił graf do wicehrabiny, poprawiając krawat i poszetkę. Ostatecznie tuż przed 17:00 podeszli do hostess, które niczym mityczny cerber pilnowały wejścia do sali Vip.
– Dzień dobry, my na pokaz mody. – powiedział graf.
– Jak rozumiem mają państwo zaproszenie? – spytała hostessa.
– Tak, jasne… – graf zaczął szukać po kieszeniach, a po krótkiej chwili wyjmować wszelkie barachło na blat przed hostessą, portfel, kieliszki, darmowe długopisy z Telezakupów Khando, a także czekoladki z Banku Auterskiego. W końcu wywrócił kieszenie na lewą stronę – Kurwa mać.
– Do sali Vip wejście mają tylko osoby zaproszone. – uprzejmie wyjaśniła hostessa.
– Wie pani, ja jestem byłym mężem Arcyksiężnej… – powiedział do hostessy graf widząc pełne wyrzutów spojrzenie wicehrabiny.
– Jasne, a moim ojcem jest Cesarz Jakob. – odpowiedziała hostessa, która pomimo przyklejonego do twarzy uśmiechu spoglądała już dyskretnie na ochroniarza.
– A Cesarzowa jest moją bratanicą. – dorzuciła ze złośliwym uśmiechem druga hostessa. -
Przed wyjściem trzy razy pytała, czy ma bilety. Trzy razy dał jej odpowiedź twierdzącą! Raz nawet uderzył się w pierś w okrzykiem, że w kieszenie bezpieczne bilety są. Jul wiedziała, że to prawda nie była. Idąc po wodę do kuchni (zaschło jej w gardle, z przerażeniem uświadomiła sobie, że przez ostatnich kilkanaście godzin wlewała w siebie Bianco frizzante) zauważyła je na stole i zgarnęła do torebki.
Miała lekką satysfakcję z kajającego się Wojciecha. Gdy spostrzegła na jego czole kroplę potu, zlitowała się i wręczyła hostessie kopertę z biletami.
Weszli.
-
Samochód Cilliana zatrzymał się cicho przed wejściem. Tak cicho, że sam pasażer nie zwrócił uwagi. Kiedy Szofer otworzył drzwii, mężczyzna podniósł oczy znad sterty papierów.
"To już tu?" Gwardzista kiwną głową, a Lord Zarządca wyszedł z pojazdu, zostawiając raporty na siedzeniu, ruszając w stronę drzwii.
Kobieta przy drzwiach była niższa od Cilliana kilka centymetrów. W trakcie spaceru do drzwii słuchał, jak Król Dreamlandu marnie mówi kilka słów w Dialekcie Hrabstwa, by po chwili szybkim krokiem wejść w stronę tłumu. Kiedy młodsza hostessa kłóciła się z starszą kobietą Marszałek użył okazji i wszedł do środka, nie martwiąc się sprawdzeniem zaproszenia.Na sali VIP Cillian stanął w grupie ludzi, zaskoczony ile osób zostało zaproszonych - a ile jeszcze ważniejszych od niego. Łapiąc za kieliszek Loardzkiego, ruszył w poszukiwanie osoby która jednocześnie została zaproszona na sale lecz jest niżej w Hierachii Cesarstwa od niego.
-
Mimo przeprosin hostessy graf był lekko podkurwiony. Dobrze, że wicehrabina miała bilety, bo stali by tutaj jak jacyś gellończycy do końca imprezy. Oczywiście pewną złośliwością było to, że nie wyjęła ich od razu, ale graf uznał, że jest to w sumie na swój sposób urocze. Zajęli miejsca w loży vip, a graf wobec wcześniejszych wydarzeń, a także widząc że wicehrabina jest w dalszym ciągu zmarnowana, korzystając z tego, iż światła już przygasły znowu dyskretnie nalał po kieliszku. Po kolejnym już dzisiaj klinie spojrzał w końcu na wybieg, na którym pojawiały się pierwsze modelki w zaskakujących kreacjach. – To jest jakiś pokaz piżam? – spytał graf z lekkim rozbawieniem nachylając się w kierunku wicehrabiny.