W poszukiwaniu tożsamości
-
Joanna Izabela schodzila ze schodow w glownym holu, gdy dojrzala u ich stop swojego ojca wraz z dziwna dziewczyna. Zupelnie nie pasowala ona do teutonskich kobiet, jej stroj byl z taniego materialu. Kazda Teutonka nawet udajaca skromnosc, nie uzylaby takiej watpliwiej jakosci tkaniny. Sama byla ubrana jak na nia dosc swobodnie. W koncu nie miala dzisiaj oficjalnych spotkan.
-Nie mielismy miec dzisiaj gosci Ojcze - powiedziala
-
Izabela mocniej ścisnęła zdjęcia trzymane w dłoni.
– Ja... Ja... Ja wiem, nie powinnam była tu wchodzić - spojrzała na kobietę schodzącą ze schodów. - Może lepiej już sobie pójdę... - Wymamrotała, opadając na podłogę. -
Kiedy kobieta upadała, z jej dłoni wypadły zdjęcia i wycinek z gazety. Oprócz fotografii herbu na podłodze leżało zdjęcie przedstawiające jakąś parę z dzieckiem i szynszylą.
Po chwili ocknęła się i usiadła na podłodze, kuląc się jeszcze bardziej.
– Ja... To chyba po prostu stres i zmęczenie... Przepraszam... - Wybełkotała nieco niewyraźnie. -
Joanna Izabela podniosla zdjecie ktore wypadlo kobiecie z kieszeni
-To chyba twoje - powiedziala troche znudzona - Jezeli chcesz mozesz zatrzymac sie w pokoi goscinnych nie wyglada jakbys miala gdzie isc... -
– Ale ja... Ja chyba nie mam czym zapłacić za pokój - powiedziała, nie podnosząc nawet wzroku. Wzięła kilka głębokich oddechów i podniosła się z podłogi. Wstając zobaczyła wyciągniętą w jej stronę rękę ze zdjęciem, które chwyciła. W pierwszej chwili chciała zapytać, czy ktoś coś wie, czy ktoś kojarzy ludzi ze zdjęcia... - Jeszcze nie czas, zdążę - pomyślała. - Oni i tak są dla mnie zbyt mili...
U stóp Andrzeja leżał wciąż wycinek z gazety. Był to fragment artykułu sprzed wielu lat.
-
– Nie martw się, nie musisz płacić – powiedział łagodnie Andrzej. Możesz spędzić tutaj noc.
Podszedł do Joanny i szepnął słówko – ma Cesarski herb.
Wtem zwrócił uwagę na wycinek z gazety. Przeczytał szybko treść. Zacisnął pięść gdy zobaczył, że może dotyczyć to Gellonii.
– Coś mi się wydaje, że czeka nas misja w Eltdorfie.
-
– To nie będzie problem? Nie chciałabym przeszkadzać... Ja nawet nie wiem, czy dobrze trafiłam. Te kolory na herbie... One są podobne jak tutaj u Was, dlatego pomyślałam... Może to zbieg okoliczności, ale może coś wiecie?
Zaczęła nerwowo przeszukiwać kieszenie, żeby znaleźć wycinek z gazety, który kiedyś znalazła w domu rodzinnym, ale nie mogła nic znaleźć.
-
– Absolutnie nie jest to problem. Tak, widziałem ten herb. Myślę że Twoje pojawienie się tutaj nie jest przypadkiem.
Widząc że dziewczyna czegoś szuka, Andrzej wręczył jej podniesiony wycinek gazety. Proszę, wypadło Ci to.
-
– Tak, tego właśnie szukałam, dziękuję... Wie Pan... Wiesz coś na temat tego herbu? Albo o tej sprawie z gazety? Nie mam pewności, ale mam wrażenie, że to mogło chodzić o mnie...
-
-Na razie mysle, ze musisz troche odpoczac. Jezeli sie czegos dowiemy to ci powiemy. Chodz za mna pokaze ci twoj pokoj...
-Joanna Izabela zaprowadzila dziewczyne do innego skrzydla z rozmyslem prowadzac ja przez hol Lozy Rycerzy Teutonskich gdzie na suficie widnialy wszystkie herby znanych rodzin w nadziei, ze byc moze dziewczyna bedzie miala jakies skojarzenia -
– Odpocząć... Może to faktycznie dobry pomysł.
Izabela poszła za Cesarzową. Co chwilę zatrzymywała się i przyglądała wiszącym herbom.
– Tam! - Wyciągnęła rękę w górę, wskazując na jeden z herbów. Nie był identyczny, bo tło było inne, ale ta szynszyla...
-
-Hmm.. šárillie. W sumie nie wiem co sie z nimi stalo, nagle jakos znikneli. Ojcze moze pamietasz? - zwrocila sie do Jego Krolewskiej Wysokosci Joanna
-
Andrzej zawahał się przez chwilę. – Nie, nic nie pamiętam… Ale jeżeli Loża jest kluczem, – wspomniał o artykule –odpowiedzi trzeba szukać w Eltdorfie.
-
-Ehh, jutro zaczniemy przygotowywac sie do wyjazdu. Dzisiaj chyba wszyscy musimy odpoczac.
Cesarzowa podeszla do masywnych drzwi, nie bylo przy nich staży ponieważ do tej pory skrzydło pozostawało niemal puste.
-Prosze...to twoj pokoj. Strażnicy przyjda pilnowac twoich drzwi i jezeli bedziesz czegos chciala to sluzka przyjdzie z pomoca. - Po czym odworocila sie i zniknela w palacowych korytarzach, aby zaplanowac jutrzejsza wyprawę.
-
Izabela weszła do pokoju i kiedy Cesarzowa wyszła, usiadła na podłodze na środku pokoju. Położyła przed sobą zdjęcia i fragment gazety. Spojrzała na herb jeszcze raz uważnie.
– Coś mi się nie zgadza... Tam na suficie było identyczne zwierzę, ale tło było całe niebieskie - uważnie przyglądała się fotografii. Dostrzegła, że faktura jest nierówna i przejechała po niej paznokciem, a wtedy czerwony kwadracik odkleił się...
W tej samej chwili usłyszała kroki za drzwiami.
-
– Jutro czeka nas ciężki dzień… A być może nawet nie jeden. Postaraj się wypocząć.
Zatrzymał się przed wyjściem z pokoju. Odwrócił się do dziewczyny, jakby chciał powiedzieć jeszcze jakieś słowo, jednakże nie powiedział ostatecznie nic.
Wyszedłszy z pokoju, zamyślił się. Być może właśnie wpakowaliśmy w większe bagno niż kiedykolwiek. Ta sprawa z daleka śmierdzi gelloństwem.
I z takimi myślami udał się do swych komnat.
-
Po chwili do drzwi zapukano a nastepnie w pokoju pojawila sie sluzaca
-Dobry Wieczor Panienko, czy pomoc w czyms? Przygotowac kapiel moze potrzebuje panienka kolacji? - zapytala starsza kobieta, ktora mimo wieku wygladala elegancko. -
– Poproszę szklankę wody, jeśli to nie problem... O, a może Pani ich kojarzy? - Izabela wstała, podnosząc z podłogi zdjęcie i niemal podbiegając z nim bliżej kobiety, żeby je jej pokazać.
-
-Sarille. Po utracie swojej corki udali sie do Gelloni aby dowiedziec sie wiecej o tej panujacej zarazie i pomoc Teutonii, chyba liczyli, ze znajda tez swoje dziecko ale podczas akcji..zagineli. - powiedziala z dziwnym blyskiem w oku. - Zaraz przyniose szklanke wody panienko. - uklonila sie i tak cicho, ze nawet nie zwrocila uwagi staży przy drzwiach.
-
Sarillie... Może to są moi rodzice. Ale to by oznaczało, że tym porwanym dzieckiem jestem ja...
Izabela, mimo zmęczenia, odzyskała nadzieję na poznanie swojej tożsamości. Dowiedzenie się w końcu czegoś o swojej rodzinie...
Było to o tyle trudne, że jakiś czas temu straciła pamięć i nie pamiętała zupełnie nic poza ostatnimi kilkoma miesiącami życia. Teraz już nie mogła odpuścić. Musiała poznać przeszłość.Nie miała ze sobą zupełnie nic poza tymi zdjęciami. Nawet ubrań na zmianę...