Joanna Izabela siedziała w swoim gabinecie myśląc jak te lata miały w spokoju i marazmie. Jej ulubiony elping leżał na jej kolach, przysypiał w promieniach teutońskiego słońca. Nagle drzwi gabinetu uchyliły się i służący przyniósł na srebrnej tacy dokumenty potrzebne do załatwienia najważniejszych spraw cesarstwa.
-Wasza Cesarska Mość, jeszcze ta depesza - powiedział przekazując zalakowaną kopertę. Władczyni nie zdarzyła jednak unieść dłoni, a małe zwierzątko porwało w swoim pysku przesyłkę i zaczęło na nią syczeć. Zaalarmowani dziwnymi dźwiękami wydobywającym się z pokoju strażnicy rzucili sie na służącego, szybko powalając go na ziemię
-Kurwa - zdążyła powiedzieć Joanna Izabela - Śmierdzi gelloństwem, skąd to?
-Z Osieku - powiedział wijąc się na podłodze służący z dziwnie zadowoloną (jak na sytuacje w której się znalazł) miną
-Wyp...wrzucić do do lochu i dać znać Loży. Ja..ja zajmę się tą sytuacja za chwilę.
Strażnicy wykonali rozkaz od razu, a w pałacowych korytarzach słychać było niosący się głos
-JESTEŚMY WSZĘDZIE.