Dom Mody Auterra kolekcja zima 2020/2021
-
Ludwik Tomović wraz z partnerką z zaciekawieniem przyglądali się pokazowi, a po jego zakończeniu udali się do Sali Bankietowej. Uwagę Ludwika przykuł stół z przekąskami. Te mini tortille są nie mniejszym dziełem sztuki niż kreacje z pokazu - powiedział do stojących za nim w kolejce gości.
-
-Ach, już pamiętam! Stąd Pana kojarzę! - faktycznie przypomniała sobie, że umawiali się, że mężczyzna, który w swojej podróży zwiedzać Baridas postanowił, napisze relację o tym do gazety, której ówczas była redaktor naczelną. Jak się można było domyśleć, nie uczynił tego... Jul zrobiła jednak poker face i przemilczała to.
-Panie Gruner, jaki jest pański kolejny cel podróży? I chciałabym jeszcze dopytać, czy kreacje są inspirowane, ogólnie kobietami, czy też są stworzone dla Natalii?
-
Gruner postanowił przemilczeć deklarację napisania "czegoś" do baridajskiej gazety. Liczył tylko, że teraz to juz bedzie mu zapomniane.
-Stworzone są dla Domu Mody Auterra na prośbę arcyksiężnej. W zasadzie to przeczytałem gdzieś ogłoszenie w tej sprawie, skontaktowałem się i rozrysowałem co i jak, a ksieżna już sama wiedziała co z tym robić. - Gdyby przybysz był dalej kuszony opowiadaniem o sobie to zapewne wszyscy szybko by posnęli...więc zmienił temat na...inny. -
Głodny i rozdrażniony król zaczął się wiercić na swoim miejscu w oczekiwaniu na kolację
-Zamawiamy pizzę? - rzucił wesoło do ojca i jego towarzyszki - Bo chyba się nie doczekamy niczego do jedzenia, a potpourri, jak ten miły Teutończyk - tu wskazał dłonią na jednego z gości - Raczej nie zamierzam spożywać -
– Kurwa, no nie doczekamy się już tego bankietu. – graf z irytacją spojrzał na swojego IWC i wyjął kieszeni marynarki paczkę czipsów o smaku bekonu, takich w czerwone paseczki, którą otworzył i położył na środku stoliczka. – Częstujcie się, bardzo dobre. Panie Grüner, co słychać w Wiedniu?
-
Król Dreamlandu poczęstował się kilkoma czipsami, a następnie polał kolejną kolejkę.
-
Gdy brawa ucichły, Natalia von Lichtenstein znów zabrała głos.
-- Wszystkie nasze kreacje można zakupić w licytacji, która odbędzie się pod artykułem, który zostanie w najbliższych dniach opublikowany na łamach Gazety Teutońskiej. Cena wywoławcza to 500 kr. Zebrane fundusze zostaną przeznaczone na wynagrodzenia dla projektantów. Serdecznie dziękujemy za udział, Państwa uwagę i zakup kreacji. Tymczasem zapraszam na obiecany bankiet. Wystarczy przejść do Sali bankietowej obok. Zapraszam! – po tych słowach ukłoniła się i zeszła ze sceny za kulisy.
Barierki zagradzające wejście do sali bankietowej zostały usunięte na bok.Sala bankietowa utrzymana była w podobnym stylu, co aula pokazowa. W jednym z kątów na niewielkiej scenie rozłożył się zespół jazzowy, przygrywający budującą ekskluzywny nastrój nutę. Pod jedną ze ścian rozstawiono stoły z bufetem, na którym znajdowały się najróżniejsze frykasy, począwszy od słodkości przez wytrawne przekąski. W sali na środku stały stoliki bankietowe, przy których można było spocząć z drinkiem i porozmawiać. Po sali dalej krążyły urodziwe hostessy, proponując najróżniejsze alkohole. Przez wyjście tarasowe można było udać się na zewnątrz, gdzie każdy palacz mógł prowadzić rozgorzałe dyskusje.
-
Król Dreamlandu podszedł do swojej matki i ją uścisnął
-Mamo! Cóż za pokaz - zaczął wylewnie - A te kolory! Takie żywe - syn organizatorki paplał radośnie - Zajęliśmy świetny stolik z tatką i moją nową mamusią - urwał i zawahał się na moment - Może do nas dołączysz? -
Natalia pięknie przemawiała w akompaniamencie burczenia brzuchów swojego syna i eksmęża. Gdy skończyła, wszyscy zaczęli bić brawa!
Jul też szła w kierunku jedzenia. -Wojciech, znowu się nażarłeś cipsów przed jedzeniem! Będziesz mieć zgagę, jak ostatnio! - wygłosiła mu reprymendę nakładając na talerz śledziowe koreczni z cebulą.
-
– Strasznie mnie już ssało w żołądku. Pamiętasz kiedy ostatni raz coś jedliśmy? Zobacz ile ludzi się zleciało, trzeba wziąć na zapas, bo nam wszystko wyżrą. O! Wątróbki jesiotrów! Jadłaś kiedyś? – zachwycił się graf.
-
Natalia zeszła ze sceny, żeby szybko poprawić swoją kreację. Odpięła zapinki futra, aby ukazać kuszący dekolt w kształcie serca i przykuwający wzrok diament na łańcuszku. Futro nadal pozostawało zawieszone na jej ramionach, ale dawało więcej swobody. Po tym szybkim krokiem ruszyła do gości.
Gdy wkroczyła do Sali i zobaczyło ilość przybyłych gości, poczuła się spełniona i dowartościowana. Szczęścia nie byłoby końca, gdyby nie Aluś… Jego słowa były tak miłe, że objęła go i pogłaskała po głowie, ale potem znowu … znowu wspomniał o Wojciechu, który krążył nad nią jak czarne chmury. Objęła wzorkiem jego towarzyszkę.
„Młoda, ładna.” – pomyślała i tak, zakłuło. Nerwy podniosły odrobinę ciśnienie w jej żyłach, ale szybko powrócił rozum, podpowiadając. – „Niech ona się z nim teraz męczy.”
Rozejrzała się po Sali w poszukiwaniu pewnego gościa, którego nie zauważyła na pokazie, a na którego obecność bardzo liczyła. Ponieważ go jednak nie znalazła, jej wzrok spoczął na Panu Potockim. Zgarnęła go po drodze, „wieszając się” niemal na jego ramieniu.
-- Panie Michale. Dotrzyma mi Pan towarzystwa? – zapytała, uśmiechając się i ciągnąc go do stolika, gdzie stali Wojciech, jego kochanka i Aluś.
-
-A wrzuć kilka! - Jul uświadomiła sobie jednak, że jej obcisła sukienka nie będzie wyglądać dobrze, gdy tyle zje, przerzuciła więc część na talerz Wojciecha - Masz już, co chcesz? Powinniśmy zahaczyć jeszcze o alkohol, wiesz?
-
– Och mówisz o panu Potockim? – zapytał Lorda Zarządcy? – Toż to Książę Skarlandu, następca Skarlandzdkiego tronu i Kanclerz Wielki Rzeczpospolitej. Dostał zaproszenie od naszej Natalii na to spotkanie.
Usłyszawszy o otwarciu sali bankietowej powiedział do towarzyszy
– Idziemy coś zjeść? Też idziesz prawda Joa… Joanno?
Nagle zauważył że Joanna zniknęła z jego boku, ledwie dostrzegł ją zmierzającą do sali bankietowej. Jakim cudem przemieściła się tak szybko? – zapytał w myślach.
Gdy podążyli do sali, dołączył do Cesarzowej, która wybrała sobie już talerz rozmaitych frykasów. Zasiedli wspólnie przy jednym stoliku.
– Dołącz do nas Cillian! – powiedział do Lorda Zarządcy.
-
Król Dreamlandu zaciągnął swoją matkę do stolika umiejętnie żonglując talerzami z dziczyzną i kieliszkami ze śliwowicą.
-Musicie koniecznie się poznać! - zawołał radośnie gdy dotarł już do swojego stolika -
– Wątróbki są naprawdę znakomite, ach ta delikatność! – zachwycał się graf stojąc wraz z wicehrabiną Altrimenti – Aluś załatwił, że wódeczkę przyniosą do stolika, chodź! – grafowi dopisywał humor.
-
Umiłowany Lider Republiki Bialeńskiej i wciąż jeszcze de iure król Hirschbergii i Weerlandu wyruszył incognito do Auttery z nadzieją na dobrą imprezę. Obowiązki prezydenckie zaczęły go na dłuższą metę męczyć, a niedawne Święto Republiki, gdzie musiał pełnić rolę gospodarza, zrodziło w jego sercu, żołądku i wątrobie niedosyt. Pokątną drogą kazał zdobyć dla siebie zaproszenie na umożliwiające ciche pojawienie się na bankiecie, bo i bankiety bardzo lubi. Sam pokaz nie za bardzo Ametysta interesował - jako zwolennik klasycznej elegancji nigdy nie zmienia on własnego stylu, więc i nowinki i wygibasy nie za bardzo go pociągają. Po niecałych dwóch godzinach spędzonych samotnie na jedzeniu frykasów w pobliskiej restauracji pojawił się wreszcie w siedzibie Domu Mody, ubrany w dwurzędowy garnitur w prążki. Niezauważenie przemknął między gośćmi do baru, gdzie podawano kolorowi drynki.
-
-Idę, idę!- Rzekł Cillian, który zatrzymał się przy jednym z gwardzistów. Według mężczyzny w złotym mundurze wszystko było spokojnie. Dworzanin klepną go po plecach po czym ruszył do bufetu.
Złapał kilka rarytasów i rzucił je na talerz, nie będąc za bardzo zainteresowany jedzeniem, lecz napojami. Usiadł, a po chwili przyszedł Lokaj z zarezerwowaną butelką mocnego Awijskiego wina, jeszcze przed zatopieniem wysp. -Skarland przypadkiem nie zniknął z map? Zniknęli w 2017 i co, wrócili tak nagle zza światów?
-
-Nie powiem, ze jestem znawczynią Skaarlandu może przybliżysz mi czemu znikneli? Jak to się stało? Bardzo chętnie posłucham o historii naszych gości. - powiedziała Joanna kończąc sałatkę i popijając winem tym razem czerwonym i bez bąbelków.
-
– Masz gust do wina! Wiedziałeś co wybrać.
Lokaj nalał siedzącym przy stoliku wino, zaczynając oczywiście od Cesarzowej.
Wiesz – w meandry polityki się nie mieszam. Pan Potocki wielokrotnie tak mi się przedstawiał, Tobie się tak nie przedstawiał? Nie ma więc chyba powodów by twierdzić że jest inaczej. Ach polityka, polityka.
Spojrzał na przybywających gości. Wydawało mu się że przemknęła znajoma mu postać. Zamyślił się. Jeśli to naprawdę on… Miał nadzieję, ze zdarzy się okazja, by zamienić z nim kilka slów.
– Ech, ciekawe czy dołączy do nas Natalia.
-
Ametyst zorientował się, że powili zaczyna być rozpoznawalny (zwłaszcza, że sztuczny wąs zamoczył się w winie i odkleił). Faradobus dosiadł się nieśmiało do stolika, przy którym zgromadziła się grupa ewidentnie trzymająca władzę.
Wybaczcie to niespodziewane przybycie, podrobione zaproszenie i opóźnienie. Po prostu bardzo lubię owoce morza i uznałem, że zjedzenie ich tu dziś nie będzie złą rzeczą, a i dopiero co wczoraj udzielałem wskazówek w naszej Nowej Autterze to i zachciało mi się zwiedzić tę prawdziwą...