Dom Mody Auterra kolekcja zima 2020/2021
-
Dzięki za pomoc, ale tym razem discord przyszedł z pomocą. Wybaczcie, nie skojarzyłem, że kończące się prace systemowe mogą "coś popierdolić".
-
Już od wczesnych godzin rannych tłumy teutońskich modnisiów zbierali się pod Domem Mody Auterra by nabyć ostatnie bilety przeznaczone dla publiczności. Rozemocjonowanie dało się wyczuć, każdy chciał się dostać. Zaproszeni goście jeszcze nie zaczęli się zjeżdżać, ale można było ujrzeć już kilka mniej lub bardziej znanych postaci mikroświata.
Po drugiej stronie ulicy, gdzieś w oddali stał brodaty mężczyzna w niezbyt wytwornym płaszczu w kolorze niedźwiedziej skóry, choć na pewno nią nie był. Ot, zwykły niczym nie wyrózniające się nakrycie. Na głowie miał kapelusz, w równie mało ciekawych odcieniach brązu i szarości. Spoglądał na tłum i nie mógł się nadziwić jak ten tłum chce się dostać...
Wtem tuż obok "przeleciał" obok niego z niezwykłą prędkością widowiskowy pojazd(wspomagany myszami)....I tak pomału nadchodziła godzina "zero"... -
Drzwi do auli pokazowej Domu Mody zostały otwarte. Do rozpoczęcia pokazu mody zostało jeszcze około półtorej godziny, jednak widzowie dostali wcześniej możliwość wejścia do środa, by zapoznać się z wnętrzem, zająć miejsca i porozmawiać ze znajomymi i nieznajomymi twarzami. Od drugiej strony budynku rozstawiono czerwone barierki, przy których stała ubrana w garsonkę młoda dziewczyna z listą w ręku. Jak można się było spodziewać, asystentka Natalii von Lichtenstein. Miała za zadanie wpuszczać wyłącznie osoby z zaproszeniem VIP i obdarzać promiennym, młodzieńczym uśmiechem.
Idąc do środka po czerwonym dywanie wkraczało się do sporej wielkości sali w stylu greckim z kolumnami, półnagimi rzeźbami i białymi rozetami na suficie. W środku panował nastrojowy półmrok oświetlany tylko kryształowymi żyrandolami i kilkoma reflektorami zawieszonymi na stalowych stelażach, jakby czekającymi na sygnał do startu i skupienia się na długim wybiegu. Z głośników leciała znana nuta, tworząca przytulną atmosferę i która z pewnością niosła ze sobą pewne ukryte znaczenie.
Na środku auli rozciągał się wybieg, wokół którego rozstawiono wygodne krzesła dla gości ze strefy VIP. Byli oddzieleni barierkami od reszty odwiedzających pokaz, którzy mogli stanąć nieco dalej od sceny. Pomiędzy gromadzącymi się widzami poruszały się urodziwe hostessy w strojach „mikołajek”, rozdające kieliszki z małym aperitif w formie kieliszka musującego białego wina.
Dalej przechodząc przez łuk drzwiowy dochodziło się do sali bankietowej, która na ten moment jeszcze pozostawała zagrodzona.
-- Szanowni Państwo, dziękuję za przybycie. – z głośników dobiegł znany wszystkich zaproszonym głos Natalii Heleny von Lichtenstein-Hergemon. – Proszę powoli zajmować miejsca. Pokaz rozpocznie się już niebawem poprzedzony trzykrotnym dźwiękiem gongu.
Jak można się było domyślać, Pani Natalia Helena von Lichtenstein-Hergemon znajdowała się za kulisami, by dopilnować osobiście powodzenia pokazu.
(Do ok. godziny 17:00 pozostawiam czas na napisanie postów przed rozpoczęciem pokazu.)
-
W obiekcie znajdował się już Michał Jerzy Potocki, który przyjechał tutaj wraz z Panią Natalią którą przywiózł. Oczekiwał on na znajome twarze.
Chodził sobie od ściany do ściany, patrzył na dekoracje i podziwiał je.
Ciekawe kiedy pojawią się goście? Ciekawe jakie będą stroje. Na pewno dobre. - rozmyślał. Akurat jedna z hostess podeszła do niego i podała mu kieliszek.
-- Dziękuje. - odpowiedział uprzejmie Michał. -
-Proszę- Gruner nieśmiało podał zaproszenie "dziewczynie z listą w ręku". Ta wyszukała jego nazwisko, następnie okrasiła jego spojrzenie szerokim uśmiechem i lekkim ruchem ręki zaprosiła przybysza do środka budynku.
-Witamy serdecznie, w imieniu Arcyksieżnej Natalii w progach Domu Mody Auterra. Życzymy miłej zabawy-rzekła radośnie
Brodaty mężczyna przekroczył progi Domu Mody Auterra z niezwykłym zaciekawieniem. Spodziewał się znakomitych, pięknie urządzonych sal, ale całość chyba przerosła jego oczekiwania. Gdyby ktoś na niego spojrzał z boku zauważyłby, że jego szczęka była otwarta na wyraźny znak podziwu.
Ogarnął się po dłuższej chwili, oddał swój płaszcz i kapelusz do szatni, po czym usłyszawszy głos organizatorki przez głośniki, ruszył zgodnie z jej wytycznymi.
Nieco się rozglądał, ale czuł się strasznie nieswojo, stanął więc w kącie, gdzieś pod filarem i przyglądał się dalszym wydarzeniom. -
Michał spostrzegł nowo przybyłego gościa i ruszył w jego kierunku.
-- Witam pana Porucznika. - nie czekając na odpowiedź
-- Może skosztuje Pan białego wina, które podają hostessy? Czy mój pałac nadal stoi w Salzburgu? Doniesiono mi bowiem, że dostał nóg i się przeniósł.. - Potocki uśmiechnął się szczerze i zamilkł w oczekiwaniu na odpowiedź. -
-Witam Szanownego Pana. Stał jeszcze jak wyjeżdżałem...Tak mi kazano powiedzieć. - leutnant Grüner uśmiechnął się od "ucha do ucha" ukontentowany ze swojego żartu. Skłonił się gdy hostessa podeszła, po czym odmówił.
Nie mogę dziś się napić. Przynajmniej nie o tej porze. Szanowny Pan wybaczy.- skłonił się i w kierunku Namiestnika. -
Joanna Izabela wraz z ojcem Andrzejem Fryderykiem pojawili się w auli.
Zanim zdążyli pomyśleć o sięgnięciu po swoje zaproszenia zostali od razu przywitani przez miła asystentkę Arcyksiężnej i wskazano im odpowiednie dla nich miejsca. Joanna skinęła na kelnera i po chwili pojawiły się przed nimi kieliszki musującego auterrskiego wina.
-Oh wyborne, to chyba jeden z lepszych roczników - pochwaliła cesarzowa upijając łyk - Nie uważasz ojcze, że Natalia robi jedne z niesamowitszych wydarzeń w całej Teutonii i wie jak zadbać o gości? - zapytała. -
Jego Królewska Mość podjechał srebrnym służbowym Volkswagonem Halnym w oszczędnym dieslu i nie czekając na otwarcie drzwi przez szofera sam otworzył sobie drzwi i wysiadł u stóp schodów prowadzących do budynku. Odprawiwszy ręką lokaja wdrapał się na szczyt schodów.
-Czy mogę panu jakoś pomóc? - zagadnęła w dialekcie loardzkim języka teutońskiego hostessa z przyjacielskim uśmiechem przyklejonym do twarzy.
Król Dreamlandu skrzywił się słysząc tę mowę i wskazał podbródkiem na kłębiące się w środku tłumy gości
-Zostałem zaproszony na pokaz mody - powiedział powoli przeciągając akcentowane sylaby - Zdaje się, że dobrze trafiłem? - dodał w ten sam sposób
-Czy ma zaproszenie? - uprzejmy uśmiech wyjątkowo źle się komponował z loardzką gwarą wzbudzając w królu poczucie dalece posuniętego gwałtu na decorum. W milczeniu wyjął kopertę a następnie podał ją hostessie.
-Wasza Królewska Mość - rozległ się okrzyk starszej kobiety drobiącej krótkimi nóżkami po dywanie - Ależ nie! - dodała widząc, iż wyjął już zaproszenie - Zapraszamy! - krzyknęła usłużnie.
Król minął dwie kobiety słysząc jedynie w oddali coś, co w gwarze loardzkiej najpewniej było sposobem skarcenia młodszej pracownicy przez starszą, a następnie skierował swoje kroki do lobby. Minął swoją bratanicę ubraną w piżamę odnotowując w pamięci, iż musi o tym powiedzieć swojemu ojcu. -
Tuż przed 17:00 pod Dom Mody zajechał leciwy zielony Bentley Arnage. Kierowca wysiadł pierwszy i otworzył drzwi jego pasażerom, kolejno wicehrabinie Altrimenti oraz grafowi Hergemonowi. Graf rozejrzał się, czy w ich kierunku nie są zwrócone ciekawskie oczy, postawił na dachu Bentleya dwa kieliszki i nalał do nich dyskretnie coś zza klapy marynarki. Wypił wraz z wicehrabiną (która się lekko skrzywiła), zabrał kieliszki z dachu limuzyny i wsadził do bocznej kieszeni.
– Trzeba było wczoraj tyle nie pić. – rzucił graf do wicehrabiny, poprawiając krawat i poszetkę. Ostatecznie tuż przed 17:00 podeszli do hostess, które niczym mityczny cerber pilnowały wejścia do sali Vip.
– Dzień dobry, my na pokaz mody. – powiedział graf.
– Jak rozumiem mają państwo zaproszenie? – spytała hostessa.
– Tak, jasne… – graf zaczął szukać po kieszeniach, a po krótkiej chwili wyjmować wszelkie barachło na blat przed hostessą, portfel, kieliszki, darmowe długopisy z Telezakupów Khando, a także czekoladki z Banku Auterskiego. W końcu wywrócił kieszenie na lewą stronę – Kurwa mać.
– Do sali Vip wejście mają tylko osoby zaproszone. – uprzejmie wyjaśniła hostessa.
– Wie pani, ja jestem byłym mężem Arcyksiężnej… – powiedział do hostessy graf widząc pełne wyrzutów spojrzenie wicehrabiny.
– Jasne, a moim ojcem jest Cesarz Jakob. – odpowiedziała hostessa, która pomimo przyklejonego do twarzy uśmiechu spoglądała już dyskretnie na ochroniarza.
– A Cesarzowa jest moją bratanicą. – dorzuciła ze złośliwym uśmiechem druga hostessa. -
Przed wyjściem trzy razy pytała, czy ma bilety. Trzy razy dał jej odpowiedź twierdzącą! Raz nawet uderzył się w pierś w okrzykiem, że w kieszenie bezpieczne bilety są. Jul wiedziała, że to prawda nie była. Idąc po wodę do kuchni (zaschło jej w gardle, z przerażeniem uświadomiła sobie, że przez ostatnich kilkanaście godzin wlewała w siebie Bianco frizzante) zauważyła je na stole i zgarnęła do torebki.
Miała lekką satysfakcję z kajającego się Wojciecha. Gdy spostrzegła na jego czole kroplę potu, zlitowała się i wręczyła hostessie kopertę z biletami.
Weszli.
-
Samochód Cilliana zatrzymał się cicho przed wejściem. Tak cicho, że sam pasażer nie zwrócił uwagi. Kiedy Szofer otworzył drzwii, mężczyzna podniósł oczy znad sterty papierów.
"To już tu?" Gwardzista kiwną głową, a Lord Zarządca wyszedł z pojazdu, zostawiając raporty na siedzeniu, ruszając w stronę drzwii.
Kobieta przy drzwiach była niższa od Cilliana kilka centymetrów. W trakcie spaceru do drzwii słuchał, jak Król Dreamlandu marnie mówi kilka słów w Dialekcie Hrabstwa, by po chwili szybkim krokiem wejść w stronę tłumu. Kiedy młodsza hostessa kłóciła się z starszą kobietą Marszałek użył okazji i wszedł do środka, nie martwiąc się sprawdzeniem zaproszenia.Na sali VIP Cillian stanął w grupie ludzi, zaskoczony ile osób zostało zaproszonych - a ile jeszcze ważniejszych od niego. Łapiąc za kieliszek Loardzkiego, ruszył w poszukiwanie osoby która jednocześnie została zaproszona na sale lecz jest niżej w Hierachii Cesarstwa od niego.
-
Mimo przeprosin hostessy graf był lekko podkurwiony. Dobrze, że wicehrabina miała bilety, bo stali by tutaj jak jacyś gellończycy do końca imprezy. Oczywiście pewną złośliwością było to, że nie wyjęła ich od razu, ale graf uznał, że jest to w sumie na swój sposób urocze. Zajęli miejsca w loży vip, a graf wobec wcześniejszych wydarzeń, a także widząc że wicehrabina jest w dalszym ciągu zmarnowana, korzystając z tego, iż światła już przygasły znowu dyskretnie nalał po kieliszku. Po kolejnym już dzisiaj klinie spojrzał w końcu na wybieg, na którym pojawiały się pierwsze modelki w zaskakujących kreacjach. – To jest jakiś pokaz piżam? – spytał graf z lekkim rozbawieniem nachylając się w kierunku wicehrabiny.
-
-Co to za magiczny płyn? - zapytała jednocześnie próbując przywrócić wyraz twarzy do mniej skrzywionego. Patrzyła na wybieg i... podwójne modelki? Wow, skąd tyle bliźniaczek wzięli. Gdy podwójni mężczyźni wyszli na wybieg, aż się wyprostowała na fotelu. Może to ci sami modele, co pozowali do dreamlandzkiej galerii penisów... zadała sobie to pytanie.
Dywagacje, które sama ze sobą prowadziła, przerwał Wojciech podsuwając jej kolejną dawkę alkoholu. Mniej ją skrzywiła niż ta poprzednia.
-A może... oglądasz skoki narciarskie? Przed tymi właściwymi skoczkami występują tacy... hmm.. brakuje mi słowa! Może na poakazach analigocznie też są tacy.. no wiesz.. wiesz, o co mi chodzi? zapytała.
-
Rozbrzmiał trzykrotny dźwięk gongu, dający zebranym czas na to, by zasiąść na wybranych miejscach. Po chwili żyrandole zgasły. Całe światło skupiło się na reflektorach, które miały za zadanie śledzić pojawiające się modelki. Muzyka przycichła i zamieniła się w nowocześniejszy remix tej samej piosenki, odpowiedni do pokazywanych kreacji.
-- Miło mi powitać Państwa na pierwszym w wolnym Cesarstwie Teutonii pokazie mody. – znów rozbrzmiał głos Natalii von Lichtenstein. – Dzisiaj prezentować będziemy kolekcję strojów zima dwa tysiące dwadzieścia, zaprojektowanych przez czterech projektantów. Po zakończeniu wszystkich gości ze strefy VIP zapraszam do Sali bankietowej na poczęstunek. Życzę miłej zabawy.
Na wybieg zaczęły wkraczać kolejne modelki, prezentując stroje.
-- Płaszcz projektu Pana Michała Jerzego Potockiego, charakteryzuje się bryłą w kształcie litery A, satynowym materiałem szytym w kształt łuski oraz podniesionym nad ramionami kołnierzem. Doskonale komponuje się z długimi rękawiczkami.
-- Płaszcz projektu Pana Heinza-Wernera Grünera. Fason prosty, gruba wełna w kolorze czerwonym, który jest hitem tego roku. Futerko na kołnierzu i połach. Do tego czepek z tego samego materiału.
-- Propozycja wyjściowej garsonki jednobarwnej w kolorze czerwonym projektu Pana Heinza-Wernera Grünera. Ponownie przewija się futerko na ramionach i długie rękawiczki!
-- Damski garnitur projektu Pana Michała Jerzego Potockiego. Wzór w kratę, marynarka długa, sięgająca do bioder. Spodnie prostego fasonu. I nieodłączny atrybut – berło.
-- Teraz czas na propozycję dla Panów. W tym roku królują kaszmirowe swetry karo z geometrycznymi kształtami oraz melanżowe golfy. Do tego spodnie w kant, lekko rozkloszowane nogawki. Propozycja Pana Heinza-Wernera Grünera.
-- Marynarki na dwa guziki. Kolorystyka jesienna i tradycyjna krata. Do tego stylowy golf. Propozycja Pana Heinza-Wernera Grünera.
-- Kolekcja dziecięca zachwyca kształtem. Zarówno dzieci jak ci nastolatki przypominają małych dorosłych. Chłopcy noszą spodnie na szelkach i kaszmirowe sweterki, dziewczynki najmodniejszy krój bluzeczek w literę A. Projekt Pana Heinza-Wernera Grünera.
-- Sporty zimowe to oczywiście narty, na które wybieramy się w tym roku w pięknych swetrach z tradycyjnym zdobieniem. Kobiety w kolorze czerwonym, mężczyźni granat i brąz. Projekt Pana Heinza-Wernera Grünera.
-- Kreacje karnawałowe i sylwestrowe w tym roku pod silnym wpływem Samuda Fasion, co sugeruje coraz silniejszy związek Unii z Samudą. Największą popularnością cieszą się suknie w kształcie syreny z bufiastymi rękawami. Mężczyźni w taliowanych garniturach z finezyjnymi wzorami. Wszystko to okraszone wyrazistymi kolorami. Projekt Pani Sorcha Raven.
-- Strój koronacyjny, prezentowany dla wszystkich Pań wysoko urodzonych, w kremowych barwach z wcięciem w talii i gustownymi zdobieniami na rozkloszowanej spódnicy wykonanych z diamentów i złota. Projekt Jej Królewskiej Mości Joanny Izabeli.
-- A teraz gwóźdź programu i zwieńczenie dzisiejszego pokazu mody. – nagle prze mikrofon zabrzmiał głos asystentki, która wpuszczała gości strefy VIP. – Na wybieg wkracza aktualny zarządca Domu Mody Auterra, Pani Natalia Helena von Lichtenstein we wspaniałej kreacji Królowej Śniegu autorstwa Pana Heinza-Wernera Grünera. Jest to posągowy total look w bieli, suknia z białym futrem oraz rękawiczkami.
Natalia Helena von Lichtenstein przeszła przez cały wybieg, na końcu rozłożyła ręce na poziomie talii i rozpromieniła się wdzięcznie.
Po chwili asystentka podała jej mirkofon do ręki.
-- Chciałabym teraz zaprosić na scenę wszystkich naszych projektantów tej kolekcji. Pana Heinza-Wernera Grünera, Pana Michała Jerzego Potockiego, Panią Sorchę Raven oraz Jej Królewską Mość Joannę Izabelę. Nagródźmy ich gromkimi brawami! – powiedziała, po czym zrobiła miejsce dla wszystkich projektantów.
-
– Żadna magia, zwykła wódka na miodzie. – wyjaśnił wicehrabinie graf – *Przedskoczkowie * – odpowiedział na drugie pytanie – Nie wiem, jakby te dziewczyny normalnie ubrać to by były nawet ładne. Myślisz, że będą skakać?
W tym momencie w głośnikach rozległ się głos Arcyksiężnej, byłej żony grafa, a na wybieg wkroczyli właściwi modele, a później projektanci – Ej, zobacz, część z nich też przyszła w piżamach – ucieszył się graf – Myślisz, że będzie też jakaś wyżerka?
-
Michał wziął mikrofon od organizatorki i jako pierwszy zabrał głos.
-- Dobry wieczór Państwo. Jeszcze ponad tydzień temu nie myślałem o tym aby zostać projektantem. Nie byłbym tutaj gdyby nie los, który sprawił, że na mojej drodze pojawiła się organizatorka dzisiejszego pokazu Pani Natalia von Lichtenstein. Gdybym nie pojawił się na koronacji jej syna, Pana Aleksandra, na pewno nie spotkałbym jej tutaj a już na pewno nie byłbym na tej scenie dziś. Za to dziękuję bogu i losowi że postawił mi taką kobietę na mojej drodze. I życzę aby każdy spotkał taką kobietę na swojej. - uśmiechnął się Michał i podał mikrofon dalej. -
Z natury nieśmiały Grüner, tym razem szedł wartko do przodu z wyprężoną klatką. I wszystko byłoby dobrze, gdyby w swoim stylu nie potknął się o zagięty dywan... Ratował się przed upadkiem, ale na szczęscie zdążył ustać i o dziwo... nikogo nie przewrócić. W końcu dotarł bez szwanku na wcześniej umówione miejsce. Skonił się nieznacznie i wskazał na Arcyksiężną Natalię na znak, że to Jej należą się stosowne brawa...
-
O tak– Natalia to świetna organizatorka i wyśmienita gospodyni. Poczęstunek jak zawsze zacny
– odpowiedział córce.
Od razu po tym Natalia ogłosiła występy.
Spojrzał w kierunku Jego Królewskiej Mości Aleksandra i Arcyksięcia Hergemona i jego towarzyszki. Zaniepokoił się tym jak wyglądał jego stryj. Jego zwykle nienaganny ubiór tym razem był pomięty, krawat ułożony krzywo, a co gorsze… Włożył różne skarpetki! Arcyksiążę wyglądał jakby cały poprzedni dzień pił…
Oby znów czegoś nie zmalował… – pomyślał.
Choć sam średnio się interesował modą, niektóre prezentowane kreacje zwróciły jego oko. Natalia to jednak umie zorganizować ciekawe widowisko!
Gdy tylko JCM Joanna została zaproszona na scenę, majestatycznym krokiem weszła na scenę. Braw nie było końca. Po wielu gratulacjach, wyrazach uznania, Joanna wróciła do jego boku.
– Nie miałem pojęcia że masz jeszcze czas na projektowanie kreacji, szczególnie tak zaawansowanych i tak bogatych!
-
Siedzący po lewicy swojego ojca nachylił się doń i wyszeptał - Nie za wcześnie tatku na alkohol? - w głosie króla było słychać lekki wyrzut